Geoblog.pl    pamar    Podróże    Będzie Ameryka Łacińska!!!!    Przygotowania do wejścia
Zwiń mapę
2025
04
mar

Przygotowania do wejścia

 
Gwatemala
Gwatemala, Acatenango
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11115 km
 
Tego dnia czeka nas jedna z największych przygód naszego życia i też najtrudniejsze zadanie związane z wytrzymałością naszych organizmów.
Wejście i nocleg na wulkanie Acatenango.
Na ten morderczy dla nas trekking zdecydowaliśmy się ponieważ chcieliśmy zobaczyć wybuchający Fuego. Jak już wiecie z poprzedniego wpisu od kilku miesięcy Fuego nie wybucha, więc sami nie wiedzieliśmy czy jest sens w ogóle wchodzić. Straty finansowe nie byłyby aż tak duże, a ja bardziej ubolewałam nad stratą dwóch dni, bo tyle zajmuje trekking.
Jednak coś nas ciągnęło na górę. Chyba ta potrzeba sprawdzenia się i osiągnięcia wysokości, na jakiej nigdy wcześniej nie byliśmy.

Fuego jest aktywnym wulkanem, który ostatni raz wybuchł w 2018 roku, wówczas zginęło 160 osób.
Od tamtego czasu wybuchał mniejszymi, niegroźnymi erupcjami średnio co 10 minut. Przynajmniej tak było, aż do naszego przyjazdu. To sprawiło, że stał się atrakcją turystyczną, jakich mało na świecie.
Aby najpiękniej oglądać Fuego, należy się wejść na wulkan Acatenango mierzący 3976 m. n.p.m., który ostatni raz wybuchł w 1972 r.

O 7:00 spotykamy się w biurze agencji na śniadaniu. Tutaj szybko orientujemy się, że w naszej niewielkiej grupie znajdują się też Polacy, Magda i Mateusz, z którymi będziemy w przyszłości wymieniać komentarze w stylu: Na co nam to było.
Prawie 4000 metrów. Do tej pory najwyżej gdzie weszliśmy, to były Rysy, które jako szlak były bardziej wymagające, bo i stromo i skalnie i przepaście, łańcuchy.
Tutaj szlak nie jest aż tak trudny jak na Rysy, idzie się po prostu ścieżką cały czas pod górę. A zatem, z czym przyjdzie nam się mierzyć? Przede wszystkim jakąś kondycję i zdrowie trzeba mieć. Do obozu wchodzi się od 4 - 6 godzin, do pokonania jest 10 km pod górę. W praktyce rzadko kto upora się z tym w 4 godziny, a niektórzy wchodzą nawet w 7 godzin. Już teraz Wam zdradzę, że gdyby nie przewodnik, ja bym wchodziła w 12 godzin, ale o tym za chwilę.
Każda pogoda jest ciężka przy wejściu.
Jeśli jest gorąco, pył wulkaniczny unoszący się w powietrzu jest nie do zniesienia, nie można oddychać, chustki powinny być pomocne, gdyby nie to, że w upale jeszcze bardziej utrudniają oddychanie. Kiedy pada, podłoże robi się błotniste, a Ty się pocisz pod płaszczem.
Jeśli zmokniemy na dole, to na górze koniecznie musimy przebrać się w coś suchego, ponieważ w nocy temperatura może spaść poniżej 0.
Kolejna sprawa to ciepłe rzeczy. Agencje po części ten problem rozwiązują, wypożyczając ciepłe ubrania. Jednak z pewnością nie są one wodoodporne, są zniszczone, a buty mogą nas obcierać.
My to rozwiązaliśmy w ten sposób, że wzięliśmy bieliznę termoaktywną, a pozostałe ubrania to jakieś nasze stare rzeczy, które wyrzucimy po zejściu z wulkanu. I tak z powodu kurzu nie będą się do niczego nadawać.
Z wypożyczalni wzięliśmy tylko kurtki, a czapki już mamy swoje. Najpoważniej sprawa wygląda z rękawiczkami. Są to grube, narciarskie rękawice, których nie produkuje się w Ameryce Łacińskiej. Agencja sprowadza je z Kanady. Za zgubienie rękawiczek jest kara w wysokości kilkuset złotych.
Kiedy stoi się na dole w pełnym słońcu, trudno uwierzyć, że będziemy potrzebować tych ciepłych rzeczy, ale kilka lat temu, na szczycie Acatenango przyszła fala mrozów i kilkoro turystów zmarło z wychłodzenia. Także lepiej się przemęczyć i nieść ze sobą ciepłe rzeczy.
My też jeszcze w Polsce zarezerwowaliśmy plecaki od agencji. To był dobry pomysł, ponieważ nasze plecaki z rzeczami, których nie potrzebowaliśmy zostały w agencji, a te które wnieśliśmy wróciły niesamowicie zakurzone. Oczywiście musieliśmy za nie zapłacić, ale to dobre rozwiązanie. Istnieje też możliwość wynajęcia tragarzy, którzy wniosą nasze bagaże.
Nie ukrywam, że przeszło mi to przez myśl, kiedy zarzuciłam plecak na plecy. Trudno było mi się wyprostować, plecak ważył prawie 14 kilo. Ale co bym potem powiedziała na vlogu?

Organizator zapewnia również posiłki, które należy wnieść na górę. Są to 3 posiłki, metalowy kubek plus sztućce. Dodatkowo otrzymujemy bukłak z wodą. Mamy z niego ciągle popijać wodę małymi łykami i zmuszać się do jedzenia.

I wreszcie ostatnie wyzwanie, chyba najgorsze, chociaż nie dotyka każdego.
Wchodzimy na prawie 4000 metrów, tlenu w powietrzu jest już mniej i może nas dotknąć choroba wysokościowa.
Zasada jest prosta: im więcej metrów wysokości pokonasz w krótkim czasie, tym większe jest ryzyko wystąpienia objawów choroby wysokościowej. Choroba wysokościowa zagraża człowiekowi, który znajduje się powyżej 2500 m n.p.m

Zostajemy przewiezieni busem do miejsca skąd rozpoczniemy naszą wędrówkę. Tutaj istnieje możliwość wynajęcia kijków. My zupełnie nie jesteśmy przyzwyczajeni do chodzenia z kijkami. Próbowałam kilka razy, ale bardziej mi przeszkadzały niż pomagały. Jedna ze schodzących osób powiedziała, że kijki nam pomogą, zwłaszcza przy schodzeniu, żeby się nie ślizgać.
Wzięliśmy.

Po dojściu do obozowiska istnieje także możliwość kolejnej wędrówki, tym razem na punkt widokowy na wulkanie Fuego. Na szczęście nie trzeba na dole decydować, bo nikt nie wie, w jakim stanie dotrze na górę. Czy wystarczy godzina odpoczynku i można ruszyć na kolejny trekking, czy może siły nie wrócą nawet na poranne wejście na szczyt.
Dlatego mamy przygotowaną, odpowiednią kwotę, ale póki co, nic nie obiecujemy.

Ruszamy!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Danach
Danach - 2025-09-26 10:29
Ale niesamowite wyzwanie, brawo
 
zula
zula - 2025-10-01 18:20
Wielka wyprawa...bardzo ambitne- podziwiam!
Oczywiście brać tragarza- po to są...plecak 14 kg to duże wyzwanie dla organizmu na prostej drodze a co dopiero idąc na 4 tyś.
 
 
zwiedzili 24.5% świata (49 państw)
Zasoby: 435 wpisów435 1720 komentarzy1720 2740 zdjęć2740 62 pliki multimedialne62
 
Nasze podróżewięcej
29.03.2024 - 05.03.2025
 
 
23.01.2025 - 23.01.2025
 
 
07.11.2024 - 23.01.2025