Na obiad poszliśmy do Starej Hali Targowej Vanha Kauppahalli, która o tej porze była dość zatłoczona. Byliśmy jednak zdeterminowani. Wreszcie udało nam się upolować mały stolik. Zamówiliśmy bruschettę z łososiem, zupę rybną i makaron z łososiem.
Wszystko było przepyszne!
A sama Hala Targowa została zbudowana w 1889, aby umożliwić handel również zimą.
Dominują tutaj przede wszystkim stoiska z jedzeniem. Turyści z zasobniejszym portfelem mogą skusić się na mięso niedźwiedzia, łosia czy renifera.
Nawet, gdybym miała zasobniejszy portfel, to i tak bym nie spróbowała. Wegetarianką nie jestem, ale są zwierzęta, których nie zjem. Do nich z pewnością należą pomocnicy św. Mikołaja.
Hala jest bardzo klimatycznym miejscem. Drewniany wystrój, stare zdjęcia, unoszący się zapach pysznego jedzenia… już po kilku chwilach zrozumieliśmy dlaczego National Geographic umieścił Pac z Halą na liście dziesięciu światowych rynków żywności, które warto zobaczyć.
Warto jednak z wizytą nie czekać do wieczora, bo jedzenie szybko się wyprzedaje. Podane jedzenie było naprawdę wyśmienite. Dlatego następnego dnia, również chcieliśmy tutaj zjeść. Okazało się jednak, że hala była zamknięta! W niedzielę! Jak to możliwe? Przecież w niedzielę mieliby największe oblężenie?
Na szczęście udało nam się zwiedzić halę oraz spróbować fińskich przysmaków jeszcze w sobotę. Inaczej by przepadło.
Ruszyliśmy na troszkę dłuższy spacer, aby zobaczyć pomnik Sibeliusa, słynnego fińskiego kompozytora, który w swojej muzyce nawiązywał do idei niepodległościowych.
Gdy doszliśmy na miejsce okazało się, że park jest w remoncie i nie da się przejść. Ale tylko na pierwszy rzut oka… Już z daleka widać, że wokół pomnika kręcą się spacerowicze. Podchodzimy bliżej i okazuje się, że ogrodzenie jest uchylone, wchodzimy i my.
Pomnik tworzą różnej długości rury, ułożone w kształcie drzewa. Rury przypominają organy, co wywołało małe kontrowersje, ponieważ Sibilius komponował głównie na skrzypce, wiolonczelę i fortepian. Pomnikowi zarzucono, że nie ma związku z twórczością Sbiliusa, dlatego aby ukrócić krytykę, kilka lat później, umieszczono głowę Sibeliusa.
Wracając zajrzeliśmy do maleńkiej, klimatycznej kawiarni Regatta. Kupiliśmy sobie fantastyczną gorącą czekoladę i wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę centrum.