Tego dnia na śniadanie udajemy się już o 4:45.
Ok 8:30 jesteśmy na Djerbie. Muszę przyznać, że po tygodniu zwiedzania różnorodnych cudów Tunezji, Djerba wypada nieco blado. Tak uwielbiana przez turystów, ja nie do końca ją czułam i nie chciałabym już tu wrócić. Djerba liczy około 150 tys. mieszkańców, a w okresie sezonu sięga do pół miliona z powodu napływu Tunezyjczyków, chcących pracować w turystyce.
Djerba lubiana jest przez turystów z powodu sieci dobrych hoteli, plaż, spokojnego morza i przyjaznych temperatur. Latem, gdy na lądzie potrafi być do 60 stopni, na Djerbie temperatura nie przekracza 38, a i tak morska bryza nie daje odczuć tego żaru.
Na Djerbie zwiedzamy najważniejsze atrakcje turystyczne:
* Miasteczko Guellala, słynące z produkcji ceramiki
* Miejscowość Erriadh z piękną, niebieską synagogą
* Dzielnicę pięknych murali, czyli Djerba Hood
* Houmt Souk, czyli stolica wyspy z lokalnym targiem. Na targu kupiliśmy sok z granatu i czym prędzej go opuściliśmy. Nie znajduję żadnej przyjemności w chodzeniu po arabskich targach. Po raz kolejny wywołują we mnie irytację na zmianę z poczuciem niepewności, strachu i braku swobody.
Jedziemy zameldować się do hotelu. Wycieczka fakultatywna, która była przewidziana na ten dzień to Djerba Explorer, czyli ferma krokodyli. Z racji, że już widziałam krokodyle na wolności podczas safari w Tanzanii, nie planowałam tej wycieczki. Jedna perspektywa spędzenia całego popołudnia w hotelu podobała mi się jeszcze mniej.
Dlatego pojechaliśmy też do Djerba Explorer oglądać krokodyle w różnych rozmiarach.
Po powrocie przebraliśmy się w stroje i aż do zachodu słońca siedzieliśmy w ciepłych wodach Morza Śródziemnego.
Nawiązaliśmy znajomość ze wspaniałym starszym małżeństwem, które zwiedziło już ponad 60 państw, a ich kolejną podróżą miała być Australia. Pięknie…