Z Kairuan pojechaliśmy zobaczyć wpisaną na listę UNESCO starówkę w Sousse, a następnie ruszyliśmy w stronę Monastiru.
Monastir to pierwsze miasto, w którym czułam się “normalnie”. Moja biała twarz nie wywoływała ciekawskich spojrzeń ani desperackich pomysłów jak wydać moje pieniądze.
Monastir to ładne miasto, uroczo położone nad Morzem Śródziemnym.
Zwiedziliśmy dwa obiekty: Klasztor Muzułmański Ribat z IX w. oraz mauzoleum pierwszego prezydenta Tunezji - Habiba Burgiby. Śpimy tutaj w fantastycznym hotelu z pięknym widokiem na morze.
Bardzo ciekawym doświadczeniem było dla nas odwiedzenie w jednym roku Turcji oraz Tunezji. Nasz przewodnik nie ukrywał, że nie pała sympatią do Turcji. Uważał, że turecki rząd za bardzo się miesza w sprawy Tunezji. Co więcej, często starał się nam argumentować, że Tunezja jest lepsza od Turcji pod wieloma względami.
Ja nie lubię porównywać ze sobą krajów i też nigdy nie mówię, że gdzieś mi się podobało bardziej. W zasadzie podoba mi się wszędzie, nawet w najbrzydszej stolicy Europy, za jaką uznaje się Podgoricę.
Wiem natomiast, że w Turcji sok z granatu był słodszy, było czyściej, mniej konserwatywnie i Turcja z pewnością jest bogatsza. Ale Tunezja też ma swój ogromny urok i czar. Tutejsza atmosfera i klimat sprawiały, że czułam się jak w baśni.
To, czego w Turcji dokonał Ataturk, w Tunezji próbował Habib Burgiba, którego mauzoleum mieliśmy możliwość zobaczyć w Monastirze. Jednak im był starszy, tym jego rządy coraz bardziej stawały despotyczne. Ataturkowi udało się oddzielić religię od polityki, Burgiba nie nie do końca był w stanie, przez co narastała w nim frustracja, coraz wyraźniejsze stawały się jego autorytarne postanowienia, mówi się nawet, że wypełnianie jego rozkazów mogłoby doprowadzić do wojny domowej. Stał się paranoiczny, prawdopodobnie z wiekiem jego mózg nie funkcjonował już tak dobrze. Swoje życie zakończył jako człowiek niepoczytalny w wieku 96 lat. Dziwne rozkazy jakie wydawał w podeszłym wieku nie odebrały mu jednak zasług, których dokonał wcześniej.
Przede wszystkim doprowadził do uzyskania niepodległości przez Tunezję od Francji. Dążył do stworzenia nowoczesnego, tolerancyjnego i otwartego kraju. Nasz przewodnik stwierdził, że gdyby nie jego działania Tunezja przypominałaby dzisiejszy Pakistan. Aż 86% Tunezyjczyków to Muzułmanie. Pozostali to głównie Żydzi i Chrześcijanie.
Burgiba w przeciwieństwie do sąsiedniej Libii inwestował w naukę. Tworzył małe szkoły nawet w najbiedniejszych rejonach. Wprowadził naukę dla dziewcząt, bezpłatne szkoły i studia. Dzieci w wieku 6- 15 lat obowiązkowo rozpoczęły uczęszczanie do szkół. Jednak zdanie matury w Tunezji jest bardzo trudne, odbywa się w 3 językach: angielskim, arabskim i francuskim. Jedynie 22 % uczniów zdaje. Dla porównania libijski rząd tworzył armię, przez co dzisiaj nie mają ludzi wykształconych, kuleje system zdrowia i edukacyjny. Libijczycy szukają pomocy w tunezyjskich szpitalach.
Burgiba zajął się w dużej mierze prawami kobiet. Zniósł przymus noszenia chusty, wprowadził prawo jazdy, ani mąż ani ojciec nie może niczego narzucać kobiecie - przynajmniej oficjalnie. Zabronił małżeństw dziewczynek przed ukończeniem 18 roku życia. Dla nas wydaje się to być tak bardzo oczywiste, a tymczasem postanowienia Burgiby spotykały się z protestami. Bo kimże on jest, aby łamać święte prawa islamu. Celem Burgiby było stworzenie nowoczesnego, tolerancyjnego i otwartego kraju. Częściowo na pewno mu się to udało i mocno posunął kraj do przodu w rozwoju cywilizacyjnym.
Jednak nasz przewodnik obawia się, że ten stan nie potrwa długo, ponieważ do władzy doszli “źli islamiści”, którzy uwsteczniają kraj. Trzymam kciuki za Tunezję i za zmianę mentalności jej mieszkańców. Ilość śmieci leżąca na ulicach, obrzeżach miejscowości i skrajach pustyni jest przerażająca. A to taki piękny kraj.
Po kolacji wychodzimy jeszcze z Pawłem na spacer po mieście. I tutaj znowu zaskoczenie. Chodziliśmy ponad godzinę, dwie blade twarze i tylko jeden mężczyzna zagadał do nas, czy chcemy kupić koszulki. Poza tym, nikt nie zwracał na nas uwagi. Sporo turystów, młodzieży, spacerujących rodzin. Czułam się naprawdę bezpiecznie.