Geoblog.pl    pamar    Podróże    Tunezja i jej różne oblicza    Zakończenie dnia na Saharze
Zwiń mapę
2023
06
paź

Zakończenie dnia na Saharze

 
Tunezja
Tunezja, Tataouine
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2335 km
 
Tego dnia na obiad zjedliśmy tradycyjną potrawę Tunezji czyli kuskus, a do tego przepyszny “sosek”. Kuskus to podstawa kuchni tunezyjskiej. Co ciekawe, w Tunezji znajduje się jedyny na świecie pomnik kuskusa. Nam nie udało się go zobaczyć, ale istnieje, co świadczy o ogromnym przywiązaniu mieszkańców do tej potrawy.
Jako przystawkę do obiadu podano również brik, kolejne tradycyjne danie Tunezji. A jest to naleśnik smażony na głębokim tłuszczu, z farszem, najczęściej w środku jest jajko z warzywami, czasem z rybą. O ile kuskus z sosem jest przepyszny, to już brik mnie nie zachwycił, to tłuste i mdłe danie.

Z ciekawostek kulinarnych tego dnia piliśmy również ziołową herbatkę, zwaną “zred” oraz ciasteczka “rogi gazeli”- tradycyjne, ciężkie i słodkie słodycze. “Zred” - to zielona herbata gotowana ok. 40 min. w metalowym naczyniu z dodatkiem takich ziół jak rozmaryn, tymianek, rumianek, podawana w dużych szklankach z migdałami lub orzeszkami.

Po obiedzie wzięliśmy udział w dwóch niesamowitych przygodach. Pierwsza to był rajd quadami po pustyni. Cena za tę atrakcję, to 20 euro za osobę za quada lub 25 euro za quada 2-osobowego.
Uparłam się, że chcę jechać sama i był to świetny pomysł. Ja też chciałam poczuć jak to jest prowadzić quada po pustynnych wydmach. Paweł jeździł bardzo szybko i śmiało, a ja rozkręcałam się powoli, najpierw musiałam się oswoić z tą maszyną, powoli nabierałam tempa i odwagi. Pod koniec nie zostawałam już w tyle, wciskałam gaz na maksa, aż mi kciuk drętwiał. Niesamowite uczucie! Prawdziwy rajd po pustynnych wydmach.

Od razu po quadach otrzymaliśmy pasiaste szaty i wsiadamy na wielbłądy. Tutaj mała dygresja jeśli chodzi o wielbłądy. W Tunezji nie ma dziko żyjących wielbłądów. Czasem można zobaczyć chodzące luzem, przez nikogo nie pilnowane, ale one mają swoich właścicieli. Kiedy przychodzi wieczór, przywódca kieruje całe stado do właściciela. Dlatego kiedy Berber zgubi się na pustyni, pozwala prowadzić wielbłądowi - on znajdzie drogę i wie, gdzie jest woda. Wielbłąd jak wiemy, potrafi wytrzymać długo bez wody, nawet 2 tygodnie latem, kiedy temperatury sięgają 60 stopni. A przez zimę w ogóle nie pije. Dzięki szerokim kopytom nie zapada się w piasek, a w przypadku burzy piaskowej zatyka nozdrza. Wielbłąd w Tunezji kosztuje ok. 9000 zł, żyje do 25 lat, a jego mięso jest najzdrowsze dla człowieka obok mięsa strusia. Czy jest smaczne? Tego nie wiem.

Niezwykle irytujące są wszechobecni właściciele wielbłądów, którzy namawiają na krótkie przejażdżki, zdjęcia czy karmienie małych wielbłądów. Człowiek ma tego serdecznie dość. Jednak z drugiej strony, kiedy widzi się w jakiej biedzie żyją ludzie na południu kraju, te kilka uzbieranych dinarów pozwala im zapewnić posiłek dla rodziny. Z czasem przestałam widzieć w nich nachalnych naganiaczy, a widziałam desperację i pragnienie zdobycia kilku dinarów na jedzenie.

Są jednak sposoby, co zrobić, aby z jednej strony dać zarobić, z drugiej jednak ułatwić pracę wielbłądom.
Wielbłąd klęka i podnosi się w bardzo ociężały sposób. On uwielbia wędrować długie dystanse, ale nie znosi ciągle się kłaść i podnosić. Dlatego lepiej jest zaplanować dłuższą i droższą wycieczkę, niż korzystać z krótkiego kółeczka na wielbłądzie. Nawet nasz przewodnik Tunezyjczyk powiedział, że jemu szkoda jest tych wielbłądów na Djerbie. Po pierwsze dlatego, że kręcą się w kółko, a po drugie jest tam za wilgotno dla nich. Wielbłądowi trudno się oddycha, on potrzebuje suchego powietrza. Na pustyni wielbłądy są zdrowsze.

Kolejna sprawa, to obciążenie. Wielbłąd jest w stanie nieść do 350 kg. I teraz ostatnie argumenty, który mnie przekonały do tej wycieczki. Nam dobierali wielbłądy do naszej postury. Osoby najcięższe otrzymywały wielbłąda tzw. XXL, to były naprawdę potężne zwierzęta. I nie było mowy o tym, aby dwie osoby siadały na wielbłąda. Pomimo tego, że ja i Paweł ważymy mniej niż 300 kg, to i tak mieliśmy osobne wielbłądy.

Tymczasem wsiadamy na nasze dromadery i ruszamy. Nie sądziłam, że wielbłądy to takie pieszczochy. Ja szłam jako druga i mój wielbłąd cały czas przytulał się do Pawła nogi, domagając się drapania. Podobnie kiedy zsiadłam już po jeździe, też się przytulił i nadstawił do głaskania. Urocze stworzenia.

Było cudownie! Co prawda nie było adrenaliny tak jak na quadach, ale zachód słońca z wielbłądziego grzbietu na Saharze to było niesamowite doświadczenie. Bardzo kojące i wyciszające. Piękne zakończenie tego bogatego w wydarzenia dnia.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2023-11-10 12:02
Dzisiaj przeczytałam jak to było na dwóch wycieczkach! Fantastycznie a ciekawostki o wielbłądach interesujące. Taki duży a ...pieszczota !
Zdjęcia o zachodzie - śliczne!
 
Pamar
Pamar - 2023-11-13 09:39
Mnie zawsze wielbłądy przerażały, a tu takie słodziaki :)
Dziękuję za komentarz :*
 
 
zwiedzili 23.5% świata (47 państw)
Zasoby: 412 wpisów412 1649 komentarzy1649 2618 zdjęć2618 62 pliki multimedialne62
 
Nasze podróżewięcej
07.11.2024 - 07.11.2024
 
 
29.03.2024 - 29.03.2024
 
 
15.03.2024 - 18.03.2024