Po wyjściu z gospody, doznaliśmy szoku termicznego. Szczękałam zębami w sposób zupełnie niekontrolowany. Pomysł: wejdziemy i się ogrzejemy zupełnie nie działa. Jest jeszcze gorzej! Pokręciliśmy się chwilę, ale było nam tak zimno, że postanowiliśmy wrócić do hotelu.
Co ciekawe, cały czas towarzyszyła nam nie do końca zrozumiała wesołość. Bardzo nas bawiło, że jest tak zimno i że śmiesznie wyglądamy z czerwonymi nosami i policzkami, szczękając zębami.
W pokoju posiedzieliśmy może z godzinkę - dwie. Kiedy tylko zrobiło nam się trochę miejsca w brzuchu, postanowiliśmy pójść na jarmark coś zjeść. Tak, znowu :)
Z naszego hotelu do jarmarku mieliśmy 2 minutki.
Zjedliśmy kiełbaski przy ogrzewaczach, wypiliśmy grzane wino i pełni entuzjazmu idziemy zwiedzać, ale nie żeby gdzieś daleko.
Tuż przy Placu Ratuszowym mamy do zobaczenia bardzo ciekawe miejsce, mianowicie
Aptekę Magistracką.
Założono ją w 1422 r. i uchodzi za najstarszą aptekę w Europie. Ponoć leki zamawiał tutaj sam car rosyjski. A w dawnych czasach sprzedawano tutaj specyfiki, które uchodziły za zdrowotne, takie jak wino, marcepan, tytoń czy mocz z czarnego kota lub puder z rybich oczu. Apteka nadal funkcjonuje, można tutaj kupić współczesne leki, ale też przejść się po niewielkim muzeum
Po dość szybki zwiedzaniu apteki wracamy do hotelu i tak kończymy pierwszy dzień pobytu w Tallinie. Jak na pół dnia i niesamowicie zimno, udało nam się zobaczyć całkiem sporo. Jesteśmy z siebie zadowoleni :)