Tego dnia postanawiamy skoczyć do Splitu, do którego dojedziemy autobusem w 20 minut.
Oprócz mnie i Pawła na wycieczkę wybrała się jeszcze Ewela i Kasia. Moi bracia zostali z synkami.
Zwiedzanie Splitu rozpoczęliśmy od katedry pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Podchodząc do kasy okazuje się, że na każdy element kompleksu trzeba kupić osobny bilet, wcale nie tani. Oprócz samej katedry bilety można kupić jeszcze na dzwonnicę, baptysterium kościelne, kryptę świętej Łucji oraz skarbiec.
Zdecydowaliśmy się tylko na wejście do katedry i na dzwonnicę, skąd rozpościerał się przepiękny widok na miasto i Morze Adriatyckie.
Sama budowla została wzniesiona w IV w.n.e. jako mauzoleum cesarza Dioklecjana, prześladowcy Chrześcijan. W VII w przekształcono ją w chrześcijańską katedrę, ciało cesarza usunięto, a w świątyni umieszczono sarkofag z ciałem św. Dujana, jednego z pierwszych męczenników, który zginął za sprawą działań cesarza. Św. Dujan jest również patronem miasta. Sama świątynia uchodzi za najstarszą katedrę na świecie.
Budowla jest mieszanką wielu stylów z racji licznych przebudowań. Z zewnątrz wydaje się duża, ale gdy wchodzimy do środka, nie ma tu za wiele miejsca.
Ciekawym zabytkiem są drzwi pochodzące z 1214 roku, które przedstawiają 28 scen z życia Jezusa.
Sama Dzwonnica mierzy ok. 60 metrów wysokości, jej budowa trwała ok. 300 lat. Katedra podczas naszego pobytu była remontowana, a dzwonnica wyglądała tak, jakby dopiero co ekipa zakończyła prace. Wszystko odnowione, czyste i jasne.
Katedra znajduje się na terenie Pałacu Dioklecjana, wpisanego na listę UNESCO. Centralnym miejscem jest perystyl, czyli wewnętrzny dziedziniec, gdzie Dioklecjan pokazywał się publicznie, aby lud mógł oddawać mu hołd.
Tutaj też znajdziemy najstarszy obiekt Splitu, mianowicie posąg Sfinksa, sprowadzonego przez Dioklecjana z Egiptu, a który liczy sobie około 4000 lat.
Kluczyliśmy po wąskich uliczkach Starego Miasta, czyli po prostu po terenie Pałacu Dioklecjana aż trafiliśmy na Złotą Bramę. To jedna z czterech głównych bram wiodących do pałacu i najpiękniej zdobiona. Co ciekawe, pierwotnie Brama mierzyła 6,5 m wysokości, ale na przestrzeni wieków zakryła ją warstwa ziemi i obecnie mierzy 4,5 m.
Tuż za Złotą Bramą znaleźliśmy potężny pomnik Grzegorza z Ninu. Pomnik mierzy 8,5 metra, a potarcie dużego palca Świętego zapewnia spełnienie życzeń, szczęście i zdrowie. No jasne, że nie mogliśmy przegapić takiej okazji. Każda pomoc jest przydatna przy spełnianiu marzeń, nawet duży paluch świętego :)
A sam św. Grzegorz jest postacią bardzo ważną dla Chorwatów. Uchodzi za obrońcę języka oraz głagolicy, najstarszego pisma słowiańskiego. Ponoć biskup na synodach walczył o wprowadzenie języka chorwackiego do liturgii kościelnej.
Po wyjściu z pałacu udajemy się na Rivę, ponoć najładniejszą promenadę w całej Chorwacji.
Nasz pobyt w Splicie kończymy obiadem w restauracji bezglutenowej.
Ewela w końcu mogła zamówić sobie lokalne jedzenie. Ale największą frajdę sprawiało jej próbowanie z naszych talerzy. W końcu może sprawdzić, co inni jedzą.
Ja zamówiłam pizzę, bo byłam bardzo ciekawa jak smakuje pizza bezglutenowa, a Paweł rybki z frytkami.
Jedzenie było bardzo smaczne i sycące, ale bez poczucia obżarstwa. Naprawdę super, polecam.
Na koniec jeszcze jedna ciekawostka. Split ma swoje źródła siarkowe, z których korzystano już w starożytności. Dzisiaj możemy je namierzyć po niezbyt przyjemnym zapachu.
Czekając na autobus odczuwaliśmy nieznośny upał. W uliczkach pałacu panował zupełnie inny klimat.
Popołudniem wróciliśmy do naszych chłopców i wspólnie poszliśmy na pożegnalną kąpiel w zatoce.