Tego dnia wyruszamy na zwiedzanie wodospadów na rzece Krka.
Wejście, pieruńsko drogo, prawie 200 zł! Jak na park narodowy, to sporo. Z tego co widziałam, Jeziora Plitwickie, podobnie kosztują, a kilka lat temu płaciliśmy 30 euro za całą wycieczkę do Plitwic z Zagrzebia. W cenie był również bilet wstępu.
Ceny mocno poszybowały w górę.
Informacje o możliwości kąpania się pod wodospadami również są nieprawdziwe, także te wszystkie zdjęcia z ludźmi kąpiącymi się to dawne czasy.
Wycieczkę rozpoczynamy od rejsu statkiem, Michaś zachwycony. Tym razem był Kapitanem. Naszym celem był najpopularniejszy z wodospadów czyli Skradinski Buk. Na odcinku kilkuset metrów znajduje się siedemnaście kaskad mierzących do 400 m szerokości.
Wokół wodospadów prowadzi ścieżka, dzięki której można podziwiać wodospady na różnych poziomach i pod różnymi kątami. Punkty widokowe troszkę zaczynają zarastać, ale wciąż jeszcze można zrobić wiele pięknych zdjęć. Obejście wodospadów zajmuje ok. 1 godziny spokojnym marszem z postojami.
Michaś przeszedł całą trasę na własnych nóżkach, zatrzymując się na przekąski i oglądanie rybek.
Sam spacer jest bardzo przyjemny, cały czas w otoczeniu zieleni, na uroczych drewnianych kładkach przy akompaniamencie szumiącego wodospadu.
Widoki zachwycające, a przed upałem chroniła gęsta roślinność oraz bryza ze strumyczków i wodospadów.
Najgorszym momentem było oczekiwanie na statek powrotny w niesamowicie długiej kolejce, która stała w słońcu. Kiedy już siedzieliśmy na statku i ruszyliśmy, lekki wiaterek wreszcie przyniósł ukojenie.
Wycieczka nie zajęła nam dużo czasu. Chociaż wcale się nie spieszyliśmy, to już o 15:00 byliśmy z powrotem w domu. Poszliśmy z Pawłem na obiad, a wieczorem miałam drugą zmianę pilnowania dziecka :)
Tego dnia przyszła pora na Adasia. Tutaj poprzeczka zawieszona wyżej, ponieważ jeszcze trzeba było go uśpić.
Misja zakończona powodzeniem. Ciocia dumna z siebie, a rodzice poszli na kolację.
Po ich powrocie postanowiłam w końcu spełnić swoje marzenie:
Kąpiel nocą w morzu - zrobione!