Po drodze do Chorwacji zatrzymaliśmy się na nocleg w Wiedniu. Pokoje były dość przyzwoite, choć nie powalały. Natomiast najmłodsi byli bardzo zadowoleni z łóżek piętrowych.
My wzięliśmy pokój 4-osobowy i dzieliliśmy go z 3-letnim Michasiem oraz jego rodzicami.
Michaś uznał, że spanie na górnym piętrze łóżka jest genialnym pomysłem i on będzie tam spał!
Łóżko było beznadziejne. Górne piętro miało kawałeczek barierki, tylko na środku, a drabinka była tak usytuowana, że ten, kto spał na dole, kopał w drabinkę. Całe łóżko było żelazne i okropne.
Dlatego wyciągnęliśmy materace z łóżka i położyliśmy je na podłodze. Michał był zachwycony! On śpi z nami na podłodze! Jego kolejny świetny pomysł nie doszedł do skutku i spał sobie jak królewicz na wielkim łóżku z rodzicami.
Zanim jednak zasnęliśmy, poszliśmy zwiedzać Wiedeń. Moja bratowa Ewelina stylem podróżowania pasuje do mnie i do Pawła. Chce zobaczyć jak najwięcej, nie wie co to zmęczenie. Michał też idzie zwiedzać, a właściwie jedzie w wózku, którym miał pchać tata, ale zastąpił go ulubiony wujek Pawcik.
Nasz hotel chociaż wewnątrz był dość przeciętny, to miał 3 ogromne zalety. Po pierwsze był dostępny, a z tym był ogromny problem dla tak dużej grupy. Za późno zaczęliśmy szukać. Po drugie był blisko autostrady, dzięki czemu mogliśmy rano dość szybko wskoczyć na trasę, po trzecie był przy metrze, co umożliwiło wieczorne zwiedzanie.
Z Pawłem już zwiedzaliśmy Wiedeń, ale z radością poszliśmy na spacer.
Dla Michała to niezwykłe doświadczenie. Był już w Turcji jako 1,5 roczne dziecko, ale teraz jest bardziej świadomy tego co się dzieje, śmielszy i bardziej ciekawy wszystkiego.
Wsiedliśmy do metra, ustawiliśmy wózek i jedziemy. Nagle orientujemy się, że Michał nie odrywa wzroku od czarnoskórego pasażera. Na nic się zdały próby nawiązania kontaktu z Michałem, zagadywanie, zaczepianie, po prostu nie mógł przestać się wpatrywać.
Przed podróżą rodzice tłumaczyli mu, że jedziemy do innego kraju, że ludzie mówią różnymi językami i wyglądają inaczej. Ale co innego teoria, a co innego doświadczyć tak dużej różnorodności. Być może jestem nieobiektywna :P Ale Michaś jest naprawdę ślicznym dzieckiem z blond włoskami, ciemnymi oczami z gęstą i długą firanką czarnych rzęs.
Kiedy był w Turcji, do Eweli podszedł Turek, który zapytał, czy może go wziąć na ręce i zrobić sobie z nim zdjęcie. Podobnie teraz w metrze, najbliżsi pasażerowie nieustannie zerkali na jego śliczną twarzyczkę, a czarnoskóry pasażer, od którego Michał nie mógł odwrócić wzroku, patrzył również na niego. Także można powiedzieć, że rachunki ciekawości zostały wyrównane :P
Zobaczyliśmy wizytówkowe miejsca Wiednia: Katedrę Szczepana, Kościół Karola Boromeusza, Operę, a nawet zjedliśmy wursta na kolację z ulicznej budki - to był chyba ulubiony punkt zwiedzania mojego brata, który jest strasznym łasuchem.
W tym czasie Adaś z rodzicami poszedł na spacer wokół hotelu, odkrywając w okolicy śliczny plac z fontanną. Na zdjęciach widziałam, że był zachwycony i nie chciał odejść od fontanny.
Spało mu się doskonale na łóżku piętrowym. Na szczęście ich łóżko było dziecięce i Adasiowi szalenie się tam spodobało.
Rodzice troszkę się obawiali, czy Michał po dniu tak pełnym emocji zaśnie i będzie spał spokojnie. 8 godzin jazdy, zwiedzanie, duża ekipa i my w pokoju. Na początku troszkę poskakał po naszych materacach, walczył ze snem, ciągle się podnosił, ale zasnął w końcu.