Istnieją miejsca, przyciągające rzesze turystów. Bajkowe zdjęcia wyglądają wręcz nierealnie i nie pozwalają o sobie zapomnieć Z drugiej storny internet jest bezlitosny i prezentuje również wersje “reality”: zatłoczone, często zaśmiecone, znacznie mniejsze lub nie tak intensywne w kolory.
Czasem jedzie się w takie miejsce pełnym ambiwalentnych uczuć. Z jednej strony radosne oczekiwanie doświadczenia cudowności tego miejsca, z drugiej strony obawa przed rozczarowaniem i zszarganiem wieloletnich marzeń.
Dokładnie taki stan towarzyszył mi w drodze do Pamukkale. Marzyłam o tym miejscu od lat. Nie wierzyłam, że coś tak pięknego jak śnieżnobiałe baseny z błękitną wodą mogą istnieć. A tutaj wreszcie miałam to zobaczyć na żywo. Pamukkale - Bawełniany Zamek - cud natury, ukochany przez ludzkość od wieków. Wreszcie miałam to zobaczyć na żywo. Z niepokojem patrzyłam na szare niebo, zwiastujące deszcz oraz na dużą liczbę autokarów (w sezonie jest ponoć jeszcze gorzej). Dodatkowo nasza przewodniczka powiedziała, że tarasy są nawadniane i nie wiadomo, które dokładnie będą miały wodę ani jak to będzie wyglądało.
Z jednej strony chciałam już tam być, ale cały czas obawiałam się rozczarowania…
Pamukkale to nie tylko malownicze tarasy, ale również źródła termalne z Basenem Kleopatry na czele. Z uwagi na ogromną popularność utworzono Park Narodowy w celu ochrony tego miejsca.
Obszar ten jest aktywny wulkanicznie, sejsmicznie i geotermalnie, ponieważ znajduje się na linii pęknięcia skorupy ziemskiej.
Turecka legenda mówi o tym, że te trawertynowe tarasy to skamieniała bawełna, którą olbrzymy pozostawiły do wyschnięcia.
Nauka tłumaczy to w znacznie bardziej zawiły sposób.
Proces powstawania jest dość skomplikowany. A zaczyna się od tego, że woda deszczowa spływa do szczelin, trafia do głębi Ziemi, gdzie jest ogrzewana. Po drodze dzieje się wiele dziwnych rzeczy, a na koniec nasycony minerałami roztwór wraca na powierzchnię. Tworzy się skała osadowa o białym kolorze, czasem z domieszką żółtego, zwana trawertynem
Na tym terenie trawertyn odkłada się od co najmniej 600 000 lat. Jednak według badaczy obecny system powstał po trzęsieniu ziemi w Laodykei w VII wieku.
Kiedy w końcówce XX wieku Pamukkale przeżywało intensywny boom turystyczny, okazało się, że tarasy niszczeją. Dlatego wprowadzono ograniczenia. Zburzono nadmiar hoteli, turyści mają wyznaczone ścieżki i obszary, po których mogą się poruszać. Obowiązkowe jest również zdjęcie butów.
Wreszcie nadchodzi ten moment! Możemy pospacerować po baśniowych tarasach.
I chociaż trawertyny wyglądają na puchate, to w rzeczywistości pełne są ostrych zrogowaceń, także pomimo podekscytowania poruszaliśmy się z dużą ostrożnością. Ciepła, termalna woda dawała przyjemne ukojenie.
Jest pięknie! Niestety te słynne półkoliste tarasy, widoczne na wszystkich pocztówkach, akurat były suche, więc nie mamy typowych zdjęć z Pamukkale, ale i tak było super. Nie poczułam rozczarowania, było po prostu inaczej, ale równie zachwycająco. Byliśmy zaskoczeni wielkością oraz różnorodnością formacji. Zdecydowanie myślałam, że to jest mniejsze. Przeważnie na zdjęciach widać te same ujęcia, piękne, ale jednakowe. Tymczasem teren jest ogromny i znów się powtórzę - piękny, Pamukkale jest oślepiająco białe nawet przy zachmurzonym niebie, stąd nasze “przymrużone” zdjęcia.
Spędzamy dłuższą chwilę w ciepłych basenach, ale jak się okazało, okolica Bawełnianego Zamku jest również warta uwagi i zachwycająca.
O tym w kolejnym wpisie.