Po południu wyruszyliśmy autem na małą wycieczkę.
Pierwszy przystanek to Zatoka Kości, której nazwa pochodzi od znalezionych tutaj setek kości, a także narzędzi.
W tym miejscu utworzono rekonstrukcję prehistorycznej wioski, która istniała tutaj ok. 1000 lat p.n.e.
Jest to tylko wyobrażenie współczesnych na temat tego, jak taka osada mogłaby wyglądać.
Troszkę przypomina to plan filmowy, ale bardzo nam się podobało. Zajrzeliśmy do każdej chaty.
Kolejny przystanek to klasztor Sveti Naum, który znajduje się tuż przy granicy z Albanią.
Klasztor jest bardzo ładny, wokół spacerują pawie, ale najbardziej zachwycające jest położenie klasztoru. Kiedy oglądałam zdjęcia, nie planowałam odwiedzić tego miejsca, ale z braku lepszych pomysłów, zajrzeliśmy i tutaj. Było naprawdę warto!
Wstąpiliśmy do restauracji. Pytamy, czy mają zupy, a oni mówią, że do 13:00 zupy są serwowane.
Słyszałam o tym, że Macedończycy zupy jedzą na śniadanie, ale dotychczas, restauracje, z których korzystaliśmy miały cały dzień zupy w ofercie. A tutaj proszę, nie ma zup.
Skierowaliśmy się do wyjścia, ale dogonił nas pan menadżer i mówi, że mają na kuchni jeszcze rosół i zupę rybną, mogą przygotować.
Okej, zostajemy!
Zamówiliśmy zupy rybne, w których pływał kawior, szopską sałatkę oraz frytki. Dlaczego frytki? Dlatego, że w Macedonii podaje się je z ich słynnym, startym serem solankowym. Pycha! Zapytaliśmy panią kelnerkę, co to za ser, bo jeszcze takiego nie jedliśmy. A ona mówi, że w sumie nie wie, że dla nich to po prostu biały ser. Mówię, że w Polsce biały ser smakuje zupełnie inaczej. A ona, że kiedy była w Chorwacji i szukała tego sera, to też go nie znalazła. Czyli to taki typowo macedoński wytwór.
Wróciliśmy do Ochrydy. Poszliśmy na wieczorny spacer po Ochrydzie. Dotarliśmy do starożytnego teatru, twierdzy na wzgórzu, jeszcze raz poszliśmy do cerkwi w Kaneo i wieczór zakończyliśmy na szerokim deptaku. Przez szybę podziwiałam biżuterię z ochrydzkimi perłami, które są wytwarzane z łusek ryb. Tylko dwie rodziny produkują oryginalne perły, także warto udać się do ich sklepów, jeśli chce się zabrać ze sobą taką pamiątkę.
Jak już wspominałam, zrezygnowaliśmy z jedzenia kolacji w restauracjach. Także kebab w rękę i wracamy. W międzyczasie rozpoczęła się ulewa. Cieszyliśmy się, że pomimo prognoz, dopiero teraz zaczęło padać, a nam udało się fajnie spędzić dzień.