Macedonia zachwyca bogactwem przyrodniczym, jednak są dwa miejsca, które przyciągają turystów jak magnes: Kanion Matka i Ochryda.
Zamierzamy sprawdzić, dlaczego to właśnie tutaj kumuluje się życie turystyczne kraju.
Nasz pierwszy przystanek to Kanion Matka.
Chcieliśmy wybrać się w rejs po kanionie do Jaskini Vrelo, ale nie wiedzieliśmy, czy jest to w ogóle możliwe poza sezonem.
Zostawiamy auto na parkingu, na szczęście nie jest osamotnione i ruszamy w stronę tamy. Tuż za nią rozpoczyna się urokliwa, wykuta w skałach ścieżka, z której już teraz widać piękno kanionu.
Docieramy do cerkwi św. Andrzeja oraz hotelu i restauracji Canyon Matka - to tutaj znajduje się turystyczne centrum Kanionu. Tutaj znajdujemy jedyną otwartą restaurację oraz udaje nam się dostać na łódź. Warunkiem wypłynięcia było uzbieranie min. 5 osób.
Płyniemy w rejs do jaskini Vrelo.
Naukowcy uznają Vrelo za najgłębszą podwodną jaskinie na świecie. Niewątpliwie robi to wrażenie, natomiast turyści mogą odbyć dość krótki spacer po jaskini podziwiając imponujące formacje oraz dwa niewielkie jeziorka. Spacer zajmuje nam ok. 10 minut wraz z robieniem zdjęć.
Na mnie największe wrażenie zrobiło miejsce w oddali, którego już nie oświetlały lampy. Niezgłębiona czerń. Co też tam się musi kryć?
Jeśli miałabym wskazać, to co mi się nie podobało… to byłoby to palenie jednego z pasażerów. Nawet nie patrzyłam, gdzie wyrzucił peta, bo chyba bym nie wytrzymała.
Kanion ma wiele do zaoferowania, również dla osób, które lubią długie wędrówki.
Rejs do jaskini Vrelo to takie absolutne minimum, na które decydują się turyści indywidualni i wycieczki zorganizowane.
W naszym przypadku i takie rozwiązanie stało pod znakiem zapytania. Mamy czwartek, początek marca, jesteśmy przed sezonem i jest godz. 15:00. Liczyliśmy się z tym, że z wyprawy łodzią nic nie wyjdzie. Byłam przeszczęśliwa, że się udało!
Uwielbiam takie cudne widoki przyrody. Jest nie tylko pięknie, ale i spokojnie, kojąco.
Zastanawiamy się przez chwilę, czy nie skusić się na zupę rybną z widokiem na Kanion. Z pewnością byłoby to wspaniałe doznanie, ale wreszcie rozsądek wygrywa. Czeka nas droga do Ochrydy przez górskie serpentyny. Lepiej, żebyśmy zdążyli przed zmrokiem.
To była dobra decyzja. Droga była równa, bez większych dziur, a często nawet towarzyszyły nam dwa pasy. Ale ilość ostrych zakrętów była oszałamiająca, jazda nocą, bez oświetlenia drogi mogłaby być bardzo niebezpieczna. Jechaliśmy tylko 2,5 godz., ale Paweł był wykończony.
Z ulgą zaparkowaliśmy pod naszym noclegiem w Ochrydzie.