Nasz drugi w Kopenhadze. Mamy czas do około 11:00 rano, potem musimy udać się na lotnisko.
Zostało nam jeszcze jedno miejsce, które chcielibyśmy zobaczyć, mianowicie cmentarz Assistens.
Rzadko kiedy zwiedzamy cmentarze, chociaż znam osoby, które uważają to za punkt obowiązkowy, dzięki czemu można lepiej zrozumieć miejsce, do którego się przybyło.
Hm… Tutaj cmentarz rzeczywiście jest dopełnieniem mentalności Duńczyków.
Jak tylko przekraczamy bramę cmentarza od razu tabliczki kierują nas w stronę grobu Andersena.
Odnajdujemy go bez problemu, skromny, otoczony zielenią.
Cmentarz jest zupełnie inny niż wszystkie jakie do tej pory widziałam.
Groby są od siebie oddalone, skromne, otoczone zielenią. Bardziej to przypomina spokojny, piękny park niż cmentarz. Jedna z części tego terenu jest wydzielona do celów rekreacyjnych. Duńczycy przychodzą tu na spacery, poczytać książkę, z wózkami, a nawet części parkowej robią pikniki.
I to było ostatnie miejsce z naszej listy do zobaczenia. Idziemy spacerkiem na śniadanie na ulicę Nyhavn. Delektujemy się jedzeniem i ślicznym porankiem.
Pora na nas, wracamy na dworzec i jedziemy na lotnisko, gdzie jeszcze raz zamawiamy smørrebrød, które jemy na miejscu i cynamonki dla naszych bliskich.
W kolejnym wpisie zaproszę do krótkiego podsumowania oraz relacji w formie filmu :)