Rano z żalem opuściliśmy nasze mieszkanko z przepięknym widokiem. Oddając klucze, nasza gospodyni zapraszała nas jeszcze na kawę i ciacho, ale my już powinniśmy ruszyć w drogę na dworzec.
Ostatni raz rzucamy okiem na cudną starówkę, zatokę i Twierdzę św. Jana.
Dzisiejszą i ostatnią noc spędzimy w Podgoricy, ale zanim tam dotrzemy, po drodze zaplanowaliśmy przystanek w Barze.
Pogoda była cudna. W pełnym słońcu Czarnogóra pokazała nam swoje najpiękniejsze oblicze.
Droga wzdłuż wybrzeża jest jedną z najpiękniejszych, jakie widzieliśmy.
Wreszcie dojeżdżamy do Baru. To dość nowoczesne miasto z szerokimi ulicami. Chcemy tutaj pójść na plażę, zobaczyć cerkiew św. Jana Włodzimierza. Już z autobusu widzieliśmy jak błyszczy w słońcu. I oczywiście zjeść śniadanio - obiad. Po południu planowaliśmy wsiąść w pociąg do Podgoricy.
Wysiedliśmy na dworcu, poszliśmy sprawdzić, o której mamy pociąg i kiedy zaczęłam czytać rozkład jazdy, okazało się, że pociąg zatrzymuje się na stacji: Virpazar. A przecież to jest miejscowość, z której ruszają statki w rejsy po Jeziorze Szkoderskim!
Natychmiast zmieniamy plan i kupujemy bilet na najbliższy pociąg do Virpazar.
Od początku bardzo chciałam zobaczyć to jezioro, ale wszystkie informacje, jakie znalazłam mówiły o tym jak dojechać samochodem, albo były vlogi, gdzie ktoś podjechał sam lub miał zorganizowaną wycieczkę.
A tymczasem, można pociągiem z Baru, w kilka minut dojechać do Virpazaru.
Temat kolei w Czarnogórze również jest dość ciekawy, ponieważ nie jest to zbyt popularny środek transportu. Chociaż przejazd jest bardzo tani, to jednak Czarnogóra ma tylko dwie linie. Jedna to Podgorica – Nikšić, a druga zaczyna się w Barze i prowadzi przez Podgoricę do Belgradu i jest to jedna z najpiękniejszych tras kolejowych świata. W tym przypadku liczy się jakość, nie ilość.
A my czujemy się zachwyceni, że możemy siedzieć w pociągu, wiedząc, że naszym celem jest Jezioro Szkoderskie.
Dość szybko udaje nam się wsiąść na łódkę. Tłumu turystów jeszcze nie ma, dlatego płyniemy sami, na jeziorze jest cisza i spokój. Nasza mała łódka z łatwością wpływa w różne zakamarki.
Jest po prostu pięknie. Jest woda, góra, masa ptaków, lilie i ta cisza…
Skadarsko jezero to największe jezioro na Półwyspie Bałkańskim, położone na granicy Albanii i Czarnogóry. Większa część jeziora leży po stronie Czarnogóry. W zależności od pory roku jezioro znacznie zmienia swoją powierzchnię oraz kolory. Do jeziora uchodzi kilka większych rzek, z których największa jest Morača. Ujścia rzek tworzą niezwykle malownicze pejzaże.
Jezioro Szkoderskie zimą sięga do prawie 600 km2, zaś w trakcie upalnego lata poziom wody spada nawet do 350km2. Dlaczego tak się dzieje? Do jeziora uchodzi kilka większych rzek. Jesienią i zimą rzeki stają się bardzo rwące i wezbrane, jest to skutkiem dużej ilości opadów deszczu na północy kraju. Wtedy w ciągu kilku dni woda Jeziorze Szkoderskim podnosi się nawet o kilka metrów.
Na jeziorze znajdują się wyspy. Przy dłuższych wycieczkach, można zwiedzać niektóre z nich. A warto, ponieważ na nich mieszczą się zabytkowe monastery.
My podziwiamy widoki oraz ptaki, jezioro jest jednym z niewielu w Europie miejsc występowania pelikanów. Co więcej symbolem jeziora i parku narodowego jest pelikan kędzierzawy jeden z cięższych ptaków Europy.
Szacuje się, że na Jeziorze Szkoderskim można spotkać blisko 280 gatunków ptaków, co stanowi ok. połowy wszystkich gatunków ptaków, występujących w Europie, a karpie, który w nim mieszkają mogą ważyć nawet 40 kilogramów.
Jezioro wydaje się takie spokojne i czyste. Niestety fauna i flora Jeziora Szkoderskiego cierpią z powodu poważnych zanieczyszczeń. Coraz rzadziej gniazdują tu pelikany (według niektórych źródeł nie notuje się tu już żadnych gniazd tych ptaków). Przyczyny tego zjawiska można dopatrywać się w zarastających brzegach lub łagodniejszych zimach (silne wiatry umożliwiają powstawanie "arbunosi" czyli pływających wysepek, na których ptaki budują gniazda).
My zobaczyliśmy jednego pelikana, także szczęście się do nas i tym razem uśmiechnęło.
Spędziliśmy cudowny czas, nie planowaliśmy tego, ale czułam cały czas taki niedosyt, że nie dotrzemy nad jezioro. A tymczasem, udało się!