Teraz ruszamy na granicę, do miejscowości, która jest chyba tworem jedynym w swoim rodzaju.
Baarle, po stronie holenderskiej Baarle - Nassau, po belgijskiej Baarle-Hertog. Miejscowość ta słynie ze zdjęć, gdzie granica między państwami przebiega przez różne dziwne miejsca, nawet przez środek budynku. Byliśmy przekonani, że bez trudu znajdziemy granicę. Tymczasem okazało się, że granica nie linią ciągłą. To raczej obszary, które należą raz do jednego, raz do innego państwa. Baarle to skomplikowany układ enklaw i ekslaw. Granice nie mają żadnego sensu w odniesieniu do ulic czy budynków. Linia potrafi robić skręt na środku ulicy lub przebiegać ukośnie przez dom. Jedyna zasada, która obowiązuje, to taka, że dom należy do tego państwa, po którego stronie są drzwi. Ale coś jeśli drzwi są na środku? Ano właśnie. Jest jeden pan, którego władze od lat proszę o to, aby się określił, do jakiego państwa należy jego dom, ale on jest uparty i nie chce się ugiąć. Przy jego drzwiach dumnie powiewają dwie flagi. Na domach przy numerach oznaczona jest flaga państwa, a wyżej wspomniany dom, ma dwie numeracje. Współczuję kurierom dostarczającym paczki :)
Do Baarle chcieliśmy dotrzeć kilka lat temu, będąc w Brukseli, wtedy się nie udało. A teraz dzięki autku jesteśmy tutaj. Bardzo nie mogliśmy doczekać się tego etapu naszej wycieczki. A mnie dopadły jakieś skurcze żołądka. Ledwo doszłam do domu o podwójnej numeracji. Nie mogliśmy go w ogóle znaleźć, w pewnym momencie już miałam dość tej dziwnej numeracji, która była pozbawiona jakiegokolwiek sensu. Brzuch bolał, marzyło mi się łóżko. Ale ja jestem bardzo uparta. Ból kiedyś minie, a my już tutaj nie wrócimy. Noga za nogą, zostając w tyle, człapałam do celu. Paweł szedł przodem, w razie gdyby się okazało jednak, że pobłądziliśmy, to żebym nie szła na próżno. Wreszcie jest! Znaleziony!
W ten sposób w 6 godzin postawiliśmy stopy w 3 państwach.
Tymczasem zrobiła nam się pora obiadowa. Zamówiłam zupę i herbatę. Natychmiast poczułam jak ból przechodzi, żołądek się rozgrzewa i rozluźnia. Co za ulga! Powinnam była od tego zacząć!
Uleczona w ten cudowny oto sposób, mogłam dalej podbijać świat.
A kolejny przystanek przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. Widzieliśmy wcześniej zdjęcia, niejedno po obróbce, ale to co zastaliśmy na miejscu… takie piękno nie mieści się w żadnym obiektywie.
Ale o tym w następnym odcinku