Wracamy na południe Krety. Po drodze mijamy maleńki kapliczki. Grecy stawiają je, aby upamiętnić tych, którzy zginęli w tym miejscu.
Nasz ostatni punkt to pałac w Knossos. Według mitologii to właśnie tutaj był labirynt króla Minosa, gdzie przetrzymywano Minotaura. W rzeczywistości był to ogromny kompleks pałacowy, zajmujący ponad 2 ha.
Całość została odrestaurowana w sposób jakiego jeszcze nie zdarzyło mi się nigdzie zobaczyć, co wzbudza wiele kontrowersji. Pośród ruin znajdują się całe fragmenty w pięknych żywych kolorach. Mi akurat bardzo się całość podobała, ponieważ z łatwością można było sobie wyobrazić, jak mógł wyglądać cały kompleks. Szczególnie urocze są delfinki w toalecie królowej.
Zaczynał się wieczór, gdy opuściliśmy Knossos. Stąd już blisko do naszego miasteczka. Oddaliśmy auto i spacerkiem wróciliśmy do hotelu. Na ten ostatni wieczór mieliśmy zarezerwowany stolik w jednej z hotelowych restauracji i był to najpyszniejszy posiłek wyjazdu. Porcje niewielkie a każde danie to mistrzostwo kulinarne.
To był ostatni dzień naszego skróconego pobytu na Krecie.