O Mołdawii mówi się, że jest najbiedniejszym i najrzadziej odwiedzanym krajem Europy. Zanim kupiliśmy bilety i zaczęłam czytać o Mołdawii była dla mnie ogromną zagadką.
W ostatnich latach tak naprawdę kiedy myślałam o Mołdawii, pierwsze skojarzenie to zagrożenie wojną ze strony Rosji.
Ale Mołdawia to również kraj winem płynący, a największą atrakcją są winiarnie oraz ukryte w otoczeniu przyrody i wykute w skałach klasztory.
Rząd Mołdawii bardzo by chciał do Unii, jednak nie wszyscy obywatele są temu przychylni. Część Mołdawii bardzo chętnie przyłączyłaby się do Rosji, z Naddniestrzem na czele. Część chciałaby do Rumunii, ale wtedy swoją niepodległość ogłosi rejon Gagauzji, zamieszkany przez prawosławnych Turków, którzy to tej Rumunii wcale nie chcą.
Mołdawia to była republika Związku Radzieckiego, która ogłosiła niepodległość w 1991 roku. Także to dość młodziutki kraj o jeszcze nie ukształtowanej do końca tożsamości, nie wszyscy nawet tej niepodległości chcieli. Woleliby się połączyć z silniejszym państwem, Rumunią lub Rosją. Tym bardziej, że część mieszkańców nie czuje się Mołdawianami. O tym jak skomplikowana jest sytuacja polityczno - narodowościowa tego kraju może świadczyć fakt, że na terenie tego niewielkiego kraju aż 4 miasta mianują się stolicami.
Pierwsze oficjalne, to oczywiście Kiszyniów.
Tyraspol - stolica Naddniestrza, Komrat - to stolica rejonu Gagauzji i mamy jeszcze Soroki, uważane za stolicę Romów.
Czy w takim kraju można poczuć ducha Mołdawii?
W tym momencie zaczęłam się zastanawiać, czym owy duch jest? Gdzie go szukać?
Nie wiem jak inni odczuwają to pojęcie, ale ja doszłam do wniosku, że dla mnie Duchem kraju jest to, z czego mieszkańcy są dumni. Coś co ten kraj wyróżnia, symbole, elementy charakterystyczne dla tego kraju. Osoby, które zasłynęły na świecie, bohaterowie narodowi, potrawy unikalne dla tego kraju, coś co sprawia, że naród czuje się jednością.
Wsiadając do samolotu, zawsze odczuwam ogromną ekscytację i ciekawość. Zazwyczaj też towarzyszy temu lekka obawa, czy wszystko będzie ok, ale nigdy nie jest ona dominującym uczuciem.
Jednak tym razem, ta obawa była znacznie większa niż zazwyczaj. Zagrożenie ze strony Rosji jest realne, bieda namacalna, a ludziom żyje się ciężko. Mała liczba turystów może świadczyć o braku ciekawych i atrakcyjnych miejsc.
Czy z tej podróży po raz pierwszy wrócę bez zachwytów?