Moja wędrówka szlakiem Camino trwa w każdej wolnej chwili. A że jest ich niewiele, to mozolnie poruszam się w stronę Santiago de Compostella.
Cieszę się każdym dniem na szlaku. To piękna droga, urokliwa o każdej porze roku.
Piękną zimę mieliśmy, więc szło się dobrze, chociaż wolno, zaspy, duża ilość ubrań na sobie i ciężki plecak z termosami wydłużały marsz. Wiosną na pewno idzie się szybciej i wygodniej i ta zieleń! Zachwycająca.
Wreszcie osiągnąłem najważniejszy cel w Polsce – dotarłam do Częstochowy!
Muszę się przyznać, że w Częstochowie byłam wielokrotnie, ale zawsze podjeżdżaliśmy na parkingi przy Jasnej Górze i tyle!
Tymczasem Aleja Najświętszej Maryi Panny jest jedną z najpiękniejszych ulic w Polsce!
Tak się cieszę, że kawiarenki i restauracje zostały otwarte. Po raz pierwszy na moim Camino przysiadłam na posiłek i kawkę.
Dotychczas albo miałam kanapki, albo nic nie jadłam przez cały dzień, bo zimą ręce kostniały, a kanapki zamarzały.
Paweł oczywiście jak zawsze towarzyszy mi w tej wędrówce, odbierając z miejsca, w którym kończę dzień wędrówki, a rano zawożąc w to samo miejsce. Tym razem nocleg mieliśmy w Częstochowie, dlatego kiedy już weszłam na Jasną Górę, przyszedł do mnie i wspólnie poszliśmy na pyszną kawkę, grzanki i lody. Było cudownie! Jaką ogromną przyjemność sprawia taki relaks przy ładnej ulicy, po wielogodzinnym marszu!
Po posiłku, plecak na plecy i ruszam dalej.
Także dzień był niezwykle urokliwy!
Zapraszam do relacji na kanale You Tube: Camino po mojemu.
Z jakiegoś powodu przestały działać filmy, które wcześniej zamieściłam we wpisach.
Także jeśli ktoś jest ciekaw trasy, to zapraszam do odszukania i subskrypcji mojego kanału
https://youtu.be/a0LvwdYe3h8