Kiedy już raz się weszło na Camino, jeszcze trudniej jest o drodze nie myśleć. Ciągnie mnie niesamowicie na szlak, ale cóż obowiązki, obowiązkami.
Póki jestem blisko domu, mogę sobie pozwolić nawet na krótsze odcinki.
Tak właśnie było tego dnia, o 14:00 musiałam wrócić do domu, więc od 8:00 do 13:30 wędrowałam Szlakiem św. Jakuba. Nie myślcie, że taki śpioch jestem, po prostu musiałam na miejsce startu dojechać. Zabawne jest to, że wędruje już 3 dni, a wciąż jestem od domu w promieniu 30 min samochodem :) Robię półokrąg wokół domu.
Ale najdziwniejsze było uczucie kiedy potem przyjechała po mnie siostra i odcinek, który ja szłam ok. 4 godzin, ona pokonała samochodem w 15 min :D
Szlak nie prowadzi głównymi drogami, ale bocznymi, ciężko polnymi ścieżkami, przez co jest znacznie przyjemniejszy, ale też znacznie dłuższy niż gdybyśmy wybrali najszybszą drogę.
Tego dnia pokonałam odcinek: Miedniewice do Bolimowa i kawałek dalej, ale siostra zgarnęłam mnie gdzieś w leśnej drodze, więc nie wiem co to za miejscowość, ale zrobiłam zdjęcie, więc wiem, gdzie zacznę następnym razem.
Już się nie mogę doczekać następnej trasy, ale patrząc na obowiązki, będzie to chyba dopiero jesienią :(