11.10.2018
Budzimy się powoli. Najpierw je Adaś, a gdy jest gotów ruszamy razem na śniadanie. Po śniadaniu, Paweł kąpie się w basenie, ja czytam. Pogoda nie sprzyja kąpielom. Jest pochmurno i wieje. Adaś niestety musi poczekać z pluskaniem się w wodzie. Idziemy na plażę, aby zrobić sesję z okazji 2 latek Adasia. I już pora obiadu. Tym razem Adaś próbuje troszkę hotelowego jedzenia. Zjada z apetytem. Potem Mały drzemie, my idziemy spróbować swoich sił w mini golfa. Potem chłopaki idą nad basen, ja siadam ponownie do laptopa i słyszę głośne pukanie.
Otwieram, Adaś zapłakany, Kasia przestraszona, Dzidziuś zwymiotował cały obiad. Wykąpałyśmy go, posprzątałyśmy, wrócili chłopcy. Poszłam do siebie i znów płacz, znów wymioty. Dzwonię do ubezpieczyciela, rozmawiamy z lekarzem. Każe przepoić go, nie dawać jeść na siłę. Pewnie to wina jedzenia hotelowego.
I tak nam upływa całe popołudnie. Na obserwowaniu jak zmienia się stan Adasia. Kasia zmaga się z wyrzutami sumienia, ja patrzę bezradnie, żadne z nas nie wie co robić, a Mały zwraca wszystko co zjadł jeszcze kilka razy.
Paweł kładzie się spać o 21.00, o północy budzą go identyczne dolegliwości jak Adasia.
12.10.
Kasia przezornie zabrała syrop na gorączkę dla Adasia i termometr. Rano Paweł ma 39,4, Adaś 39,2. Do tego wszystkiego doszła biegunka. Jest przed 7 rano, dzwonię jeszcze raz do ubezpieczyciela i proszę o lekarza. Wkrótce przychodzi miła pani doktor – pediatra. Zajmuje się obydwoma naszymi pacjentami. Mówi, że to raczej nie od jedzenia, że to wirus. Daje receptę oraz wskazania na dietę, które mamy zanieść do restauracji. Idę do recepcji. Apteka jest daleko. W recepcji przefaksowali nasze recepty do apteki. Zamówili również taksówkę, która za 8 euro przywiozła te leki w 15 minut. Wreszcie mogliśmy podać chłopakom leki.
Adaś z Pawłem przez cały dzień są bez sił. Na szczęście gorączka spadła i przestali wymiotować. Serce się krajało, kiedy Adaś leżał taki bezwładny. Nic nie chciał jeść. Paweł zjadł troszkę śniadania, które przyniosła obsługa.
Na szczęście Adaś chętnie pije elektrolity i herbatki. Wszyscy polecali nam mountain tea. Podobno ma niezwykłe właściwości zdrowotne. Piliśmy ją wszyscy.
Odbyłam też długą rozmowę z menagerką hotelu oraz menagerem restauracji. Chcieli wiedzieć co chłopaki jedli, jakie mają objawy, byli bardzo przejęci. Nawet kiedy okazało się, że to nie z winy hotelowego jedzenia to i tak się o nas bardzo troszczyli. Pokój Adasia został dokładnie wysprzątany, wymieniono pościel, dali nam więcej wody i herbaty.
Kiedy przyszedł wieczór, mnie również dopadły te same dolegliwości, położyłam się spać z gorączką. Czyli kolejny dzień zapowiada się ciekawie…