W ostatnim czasie Ryanair miał trochę problemów z pilotami, a co za tym idzie odwoływaniem lotów. Dlatego oczekiwaniom na zbliżający się lot, towarzyszył lekki niepokój. Dopiero kiedy siedzieliśmy w samolocie odetchnęliśmy z ulgą, że lecimy. Jak się okazało, radość była przedwczesna...
Po wypchnięciu samolotu i pierwszych kilku metrach, samolot z powrotem wrócił na swoje miejsce. Pilot zasłabł… tak się złożyło, że nie leciał z nami żaden pilot, dlatego przyszło nam czekać 2 godziny na następnego pilota. Pasażerowie, w tym ja, byli lekko zdenerwowani, czy w obecnej sytuacji w ogóle znajdą jakiegoś pilota. W międzyczasie podsłuchałam fragment rozmowy pasażerek przede mną. „No właśnie lecę samolotem do Bolonii”…. - Jeśli ktoś lubi Rafała Paczesia i oglądał stand up "Dubaj", to zrozumie komizm sytuacji :D :D
Gdyby samolot wylądował o czasie, planowaliśmy podjechać autobusem do Bolonii, a następnie wsiąść w pociąg. znacznie niższy koszt. Niestety 2-godzinne opóźnienie sprawiło, że czas nam się skrócił. Dlatego od razu na lotnisku wsiedliśmy w autobus do Rimini. Kupując u kierowcy, koszt: 25 euro, przez internet 20 euro. Jechaliśmy ok. 2 godz. W Rimini w biurze informacji turystycznej kupiliśmy powrotne bilety na autobus do San Marino. I po kolejnej godzinie jazdy dotarliśmy do 3 najmniejszego państwa w Europie.