Zapomniałam dodać do poprzedniego wpisu jednego zdjęcia specjalnie dla Zuli. :)
Tego dnia ruszamy do świątyni, niesamowicie pięknej świątyni - Wat Rong Khun, czyli White Temple w Chiang Rai.
Aby ją zobaczyć skorzystaliśmy z lokalnego biura podróży. Trudno było nam coś znaleźć, ponieważ wszystkie oferty zawierały w sobie przejażdżki na słoniach lub wizytę w wiosce Długoszyich. W końcu się udało dopasować plan. Najpierw były gorące źródła, wątpliwej jakości atrakcja.
A potem była już śliczna White Temple. Swoim pięknem zachwyca i oszałamia, wyłożona kawałkami lustra pięknie mieni się w słońcu. Plan przewidywał tutaj jedynie 40 min, oj stanowczo za mało. Spóźniliśmy się na miejsce zbiórki, tak bardzo zabrakło nam czasu na nacieszenie się tymi cudnymi widokami.
Kolejny etap to Złoty Trójkąt, rejs po rzece Menam, krótka wizyta w Laosie oraz Border Market na najbardziej na północ wysuniętym fragmencie Tajlandii. Ostatni etap to była wizyta w wiosce Długoszyich, my nie mieliśmy tego opłaconego, więc czekaliśmy przy busie. Dziwne to uczucie. Będąc dzieckiem widziałam artykuł o Długoszyich, wydawało mi się to tak odległe, jakby inny świat, to nawet nie była egzotyka, tylko odległe plemię, do którego mogą dotrzeć tylko wybrani, wielcy podróżnicy w szalonej wyprawie, pokonując szereg przeciwności… Tymczasem staliśmy kilkanaście metrów od tej wioski i dobrowolnie zrezygnowaliśmy ze zwiedzania jej. Powód? Ponoć masowe najazdy turystów sprawiają, że te kobiety zmuszone są do noszenia obręczy, ponieważ nie miałaby się z czego utrzymywać. Właściwie nie wiemy, czy postąpiliśmy słusznie, bo albo nie przyłożyliśmy ręki do uwięzienia tych kobiet, albo nie wesparliśmy lokalnej społeczności swoją wizytą. Najdziwniejsze było to, że byliśmy o krok od miejsca, które kilka lat temu wydawało się być dla nas nieosiągalnym światem a teraz mieliśmy świadomość, że to jedna z najbardziej popularnych atrakcji turystycznych tego regionu. Decyzja o rezygnacji z przekroczenia progu wioski była bardzo trudna wbrew pozorom. Coś tak nieosiągalnego jak wizyta na Księżycu było na wyciagnięcie ręki. Czy dobrze zrobiliśmy? Mam nadzieję, że tak…
Po wszystkim pojechaliśmy na wspaniały posiłek. Oj, było w czym wybierać. Najfajniejsze momenty wycieczki to White Temple i lunch. Gdybyśmy pojechali sami to przy Białej Świątyni spędzilibyśmy co najmniej 2 godziny.
Natomiast dlaczego do ślicznej White Temple przylgnęła łatka kiczu i jakie były zamierzenia twórców można przeczytać na naszej stronie
klikKrótki filmik z wizyty w świątyni, zmontowany po powrocie:
Chiang RaiI SMS wstawiony jeszcze w Tajlandii:
SMS #13