Dawno, dawno temu Paweł obiecał mi, że spróbuje swoich sił w jeździe konnej. I nadszedł czas spełnienia tej obietnicy. Po długich namowach zgodził się na weekend w siodle. Od razu został wrzucony na głęboką wodę , ale poradził sobie znakomicie. Dużo lepiej, niż kiedy ja rozpoczynałam swoją przygodę z jazdą konną.
Ośrodek, w którym spędziliśmy weekend, znajduje się w okolicach Bydgoszczy. Ponieważ nie mogliśmy znaleźć dogodnego połączenia powrotnego, postanowiliśmy po weekendzie zostać na noc w Bydgoszczy. Podczas poszukiwań noclegu okazało się, że Bydgoszcz należy koniecznie poznać! I zostaliśmy na kolejną noc :)
Chociaż byliśmy tutaj bardzo krótko, to jednak już wiemy, że po Bydgoszczy przede wszystkim się spaceruje. Jest tu mnóstwo przepięknych kamienic. Nie wiem, gdzie są poukrywane blokowiska, ale my widzieliśmy zachwycające zabytkowe budynki. Można również zaobserwować jak władze miasta starają się o przywrócenie dawnego czaru. Kamienice są remontowe, a w wielu miejscach odbywają się prace. Co tam powstanie, jeszcze nie wiemy :)
Byliśmy w Bydgoszczy niecałe 2 dni. W tak krótkim czasie nie można zbyt dobrze poznać miejsca. Dlatego gdybym miała w kilku skojarzeniach opisać to miasto, byłyby to: Pan Twardowski, kamienice, Wyspa Młyńska, mostki, Bydgoska Wenecja i oczywiście Manekin, nasza ulubiona naleśnikarnia.
Na uwagę zasługuje również rzeźba Przechodzącego Przez Rzekę, autorstwa Jerzego Kędziory. Jego balansujące rzeźby można podziwiać m.in. w Niemczech, Anglii czy Czechach. Autor łamie prawa grawitacji, zachwyca i wprawia w zdumienie. Długo przypatrywałam się Bydgoskiej rzeźbie, ale nie wpadłam na to jakim cudem taka duża postać trzyma się na jednej stopie na cienkiej linie.
Podobnie jak w Gdańsku spotkaliśmy się z ogromną lalką, która pojawia się o określonych porach dnia. W Gdańsku była to Panienka z Okienka, a tutaj Pan Twardowski, którego liczne legendy związane są właśnie z Bydgoszczą. Niestety nie udało nam się upolować Pan Twardowskiego w dzień. Nie chciał nam się pokazać.