Wszystko co związane z ruchem w Maroku budzi ogromne zdumienie. Dlatego postanowiłam poświęcić temu oddzielny wpis.
Ogromnym plusem jest znakomita sieć autostrad, która łączy największe miasta Maroka.
I tak oto, jadąc autostradą do Marrakeszu, zostaliśmy zatrzymani przez drogówkę. Podczas kiedy kierowca pokazywał wszystkie papiery, my podziwialiśmy i fotografowaliśmy stado owieczek. Nagle naszym oczom ukazał się pasterz tych owieczek, który jak gdyby nigdy nic przebiegał sobie przez autostradę. A że ów pasterz był sędziwego wieku, więc raczej truchtał sobie między samochodami. Wszyscy z ciekawością czekamy na reakcję policji. Tymczasem Staruszek będąc tuż przed radiowozem, dżentelmeńsko zdjął kapelusz, ukłonił się panom policjantom i potruchtał dalej do swoich owieczek.
Marokańczycy jeżdżą czym się da i jak się da. Nie ustępują pierwszeństwa, nie patrzą na znaki i nic nie znaczą dla nich pasy dla pieszych. W korkach między samochodami stają zaprzęgnięte do wozów konie oraz osiołki. Czasami ludzie siedzą sobie na takich załadowanych osiołkach, wyglądają jak ludzie sprzed wieków. Niezwykły widok.