Po śniadaniu opuściliśy piękną Hiszpanię :(
W Monte Carlo odbyliśmy wieczorny spacer. Celem było kasyno. I to w zupełności mi wystarczyło.
Jeszcze początkowo było bardzo przyjemnie, zobaczyliśmy jakieś śmieszne stworki i nawet było romantycznie, do czasu kiedy znaleźliśmy się przed Kasynem. Czułam się jak Kopciuszek na salonach.... Sami bogaci, piękni ludzie w najdroższych samochodach. Oj niedobrze... Świadomość różnic społecznych zaczęła mnie dobijać. Niby wiem, że gdzieś tam w świecie są nieziemsko bogaci ludzie, ale póki są daleko to jakoś mniej boli :P
Niejakie pocieszania przyniosły mi pewne starsze panie, których wiek trudno określić, z powodu licznych operacji plastycznych. Wyglądały tak dziwacznie ze swoimi "polepionymi" twarzami, że aż się za nimi obejrzałam. Były ubrane "młodzieżowo" w dżinsy, dzięki czemu u jednej z nich wyraźnie odznaczał się jeden okragły pośladek oraz brak drugiego :P :P :P