Tym razem poświęciliśmy dzień na zwiedzanie wzgórza Montjuic, na które dostaliśmy się wagonikiem z portu. Długa kolejka do wagonika została nam wynagrodozna piękną panoramą Barcelony.
Na Montjuic jest wiele miejsc wartych zobaczenia, m.in. Anella Olimpica, czyli Pierścien Olimpijski zbudowany na Olimpiadę w 1992, Zamek, Poble Espańol, czyli muzeum pod gołym niebem,a po zejściu Fontanna, która wieczorem daje piękny pokaz, niestety nie mieliśmy okazji go zobaczyć. Wszystko to na mapie wydawało się blisko. Jednak z racji, że to wzgórze, zrobiliśmy naprawdę dużo kilometrów. Paweł głodny, ja w butach na płaskiej podeszwie ledwie wytrzymywałam, a upał był nieznośny. No cóż... Miewaliśmy lepsze pomysły :P
Przy Pierścieniu Olimpijskim na chwilę wybaczyliśmy sobie to, że skazujemy się na taką męczarnię, bo rzeczwywiście jest imponujący.
Poble Espańol opisane jako miasteczko zbudowane na wzór różnych regionów Hiszpanii, jest urocze. Warto jednak wziąć takie śmieszne słuchawki, w których mówi do nas przewodnik. My tego nie zrobiliśmy, przez co niebardzo wiedzieliśmy które budynki odnoszą się do której części Hiszpanii. Paweł nie był zbyt zachwycony tym miejscem, zwłaszcza, ze wygłodniały zamówił paellę, która zupełnie mu nie smakowała :) Jak dla mnie miejsce ma swój urok, jednak byłoby dla nas dużo ciekawsze, gdybyśmy znali się na architekturze Hiszpanii.
To był nasz ostatni dzień w Barcelonie, dlatego jeszcze na koniec dnia wróciliśmy na Plac Kataloński, aby napić się ze słynnej Font de Canaletes. Legenda mówi, że kto napije się wody z tej fontanny wróci do Barcelony. Ponadto od 1930 r spotykają się tu piłkarze FC Barcelony, aby świętować swoje zwycięstwa.
Nie sposób opisać wszystkich wspaniałych miejsc, które zobaczyliśmy. Z pewnością każdy znajdzie swój sposób na odkrywanie tego niezwykłego miasta. Jestem pewna, że nikt się nie rozczaruje, bo Barcelona ma wiele do zaoferowania, nawet dla najwybredniejszego turysty :)