Sama jestem zaskoczona, że rozpoczynam opisywanie tej podróży. Jeszcze kilka tygodni temu, absolutnie przez myśl mi nie przeszło, że doczekam dnia, gdzie będę miała czas, aby opisać to co się u nas dzieje. Ta „podróż” będzie inna niż wszystkie. Jest to podróż nie tylko do innego państwa, czy nawet państw, ale również jest to podróż po nowe doświadczenia, po wyzwania, po trudy, radości i smutki, aż wreszcie podróż, w której sprawdzą się nasze charaktery, nasze głowy, nasza motywacja i wzajemne wsparcie. Podróż wciąż trwa… Jak się zakończy, w tej chwili trudno przewidzieć. Jesteśmy niemalże na półmetku. I chociaż w głównej mierze podróż odbywam ja – Martyna, to jednak Paweł mi w niej towarzyszy, głównie duszą, ale jest z mną każdego dnia. Wiele za nami, a ile przed nami? Zacznę od początku...
Pierwszy rozdział tej podróży, zacznę od kilku zdań wprowadzających.
Oprócz mojej stałej pracy, od kilku lat, w weekendy zajmuję się animacją dla dzieci. Zaczęło się od chęci „dorobienia” na podróże. Z czasem działalność ta zaczęła nabierać mocniejszego charakteru, Paweł wierzył we mnie mocniej niż ja sama. Motywował, podsuwał pomysły dla mnie niemożliwe do zrealizowania. A jednak kroczek po kroczku, realizowaliśmy kolejne etapy. Hehe, Zula już wie, o co chodzi, ponieważ w niepojęty dla mnie sposób, odnalazła mnie i moją książkę. Tak, napisałam książkę o animacji dla dzieci, wydałam, a Paweł zbudował do tego sklep i zajmuje się promocją. Zabawne, że cały ten wysiłek, trud tworzenia, nauki i wytrwałości można ująć w jednym zdaniu. Dlaczego wspominam o książce. Ponieważ "Poznaj Europę przez zabawę" to połączenie moich dwóch pasji: animacji i podróży. Każdy rozdział to inne państwo, a każde państwo to ciekawostki o nim i pomysły na zabawę z dziećmi właśnie w tej tematyce. Przedsięwzięcie trwało miesiącami, wiele problemów po drodze, wiele wątpliwości. Ale książka jest! To było pierwsze duże wyzwanie na ten rok.
Drugi cel, jaki sobie nieśmiało wyznaczyłam, to było rzucenie obecnej pracy i wyjechanie za granicę do pracy jako animator hotelowy. Brzmi prosto? Myślę, że każdy się domyśla, że sprawa prosta nie była. Najmniejszym problemem była kwestia czy się dostanę. Ot, jeśli mnie nie przyjmą… próbowałam! Nie da się! Ale mnie przyjęli. Przeszłam casting Rainbow i dostałam zaproszenie na szkolenie. Na zakończenie szkolenia miał się odbyć egzamin i kilkanaście dni później odpowiedź czy się dostałam. I teraz pojawiły się tysiące rozterek. Praca z dala od rodziny, od Pawła, zupełnie sama, rzucić pracę, do czego wrócę na jesieni, czy to rozsądne rezygnować z lepszej pensji itd.
Moja firma udzieliła mi urlopu bezpłatnego, rodzina, przyjaciele i Paweł mocno kibicują i wspierają. Moja myśl: okeeej… pojadę na to szkolenie, najwyżej potem zwrócę koszty i zostanę w Polsce. Ale na szkolenie mogę jechać.
Także drodzy Czytelnicy, zapraszam na garść wspomnień ze szkolenia na Animatora Hotelowego do jeszcze chłodnej, ale słonecznej Grecji.