Wtorek. cz. 1
Budzik nastawiony na 7.00 – ciemno, 7:30 – ciemno, 8:00 ciemno! Ale jak to? Wyglądam przez okno, na ulicach typowe codzienne życie, dzieci do szkoły, ludzie do pracy, samochody, sklepy otwarte, a wszystko w ciemnościach. Idziemy na śniadanko. Wbrew zdrowego rozsądkowi zajadam się 3 rodzajami śledzi. W końcu jestem na Łotwie, a śledzie to jedne z najpopularniejszych dań.
Kiedy jest już widno wychodzimy z hotelu i szukamy dworca kolejowego. Po pół godzinie błądzenia, okazało się, że dworzec jest po drugiej stronie skrzyżowania, naprzeciwko naszego hotelu. Na swoją obronę powiem, że to bardzo skomplikowane skrzyżowanie było :P
Za bilet do Jurmały płacimy 1,40 euro. Wsiadamy do pociągu i po pół godzinie jesteśmy na stacji Majori. Mówi się, że Jurmała to typowy kurort nadmorski, który zamiera na czas zimy. W mojej ocenie to dość niesprawiedliwe określenie. Oczywiście w restauracjach przy głównym deptaku Jomas Iela, nie ma tłumu turystów, ale Jurmała jest bardzo przyjemnym miasteczkiem, które szczyci się przepięknymi drewnianymi willami i które wiedzie normalny spokojny żywot, charakterystyczny dla małych miejscowości. Bez trudu znaleźliśmy plażę i był to jeden z najpiękniejszych widoków, jakie kiedykolwiek widzieliśmy. Na całej długości linii brzegowej śnieg przybrał formę zastygłych fal, może był bardzo spokojne, niemalże nieruchome, plaża ośnieżona, szeroka, wiatr prawie nieodczuwalny. Oddychało się cudownie, było bardzo spokojnie i po prostu pięknie!
Jurmała jest oddalona od Rygi o 25 km i jest jednym z najpopularniejszych uzdrowisk. W czasach sowieckich była odwiedzana przez najważniejsze głowy państwa. Warto również wybrać się na spacer do parku Kemeri, który słynie z bagien oraz z źródła wody siarkowej.
My po spacerze i obfotografowaniu plaży wracamy do Rygi.
Zjadamy szybki obiad w Pielmieni i ruszamy na dalsze zwiedzanie.