Wreszcie ok. 18.00, uzbrojeni w aparat i mapę wyruszyliśmy na pierwsze zwiedzanie Sztokholmu. Miasto położone jest na 14 wyspach. Otoczone wodami Bałtyku i jeziora Melar wygląda pięknie, zwłaszcza wieczorami. Cała aglomeracja zajmuje ponad 100 wysp, które łączą 53 mosty.
Sztokholm jest bardzo nowoczesnym miastem, ale na szczęście ma swoją starówkę –
Gamla Stan, położną na osobnej wyspie. I właśnie tutaj skierowaliśmy nasze kroki. Labirynt wąskich, brukowanych uliczek, kolorowe kamienice, pamiętające czasy średniowiecza były niemalże na naszą wyłączność. Takie są właśnie plusy zwiedzania poza sezonem – niewielka ilość turystów. Minusem jest natomiast zamknięcie niektórych obiektów i pogoda. Ale za to nie czekaliśmy w żadnych kolejkach i nie przeciskaliśmy się przez tłumy.
Obecny wygląd starówki to efekt odbudowy po pożarze w 1625r, ale niektóre fundamenty sięgają nawet XIV wieku!
Spacerując sobie powoli po urokliwych uliczkach natrafialiśmy na charakterystyczne punkty Gamla Stan. Najpierw zobaczyliśmy
Pałac Królewski, przed którym odbywa się uroczysta zmiana warty. W zimie tylko w środy, soboty i w niedziele. Pałac jest oficjalną rezydencją króla Szwecji, jednak rodzina królewska rzadko tu bywa, dzięki czemu zwiedzanie jest możliwe. My popatrzyliśmy na wartownika, pałac, widok przed pałacem i ruszyliśmy dalej.
Bardzo szybko natknęliśmy się na kopię pomnika Św. Jerzego, walczącego ze smokiem. Oryginał znajduje się w Katedrze, którą zwiedzimy następnego ranka.
Stortorget, czyli Rynek Główny jest malutkim placem o niechlubnej historii. Dziś pełen uroku, w 1520 roku był świadkiem krwawej łaźni sztokholmskiej, podczas której wymordowano szwedzką szlachtę. W dni powszednie znajdował się tu skampale, czyli słup, do którego przywiązywano skazańców, zakładając im obrożę na szyję. Karą był wstyd.
Po swobodnym spacerze, przyszedł czas na poszukiwania perełek. Pierwsza z nich znajduje się na ulicy Slottsbacken 2c na dziedzińcu Fińskiego Kościoła. To maleńki 15 cm pomnik, nazywany czasami Żelaznym Chłopcem. Mnie osobiście bardziej przypadła do gustu nazwa oficjalna, czyli Chłopiec, który patrzy w Księżyc. Nie znalazłam nigdzie informacji, czy jest to najmniejszy pomnik w Szwecji, ale na pewno najmniejszy w Sztokholmie. Ponieważ jest zima, chłopcu założono maleńki szaliczek. Głaszczemy główkę na szczęście i ruszamy dalej.
Druga ciekawostka to najwęższa uliczka Szwecji -
Mätren Trotzigs Gränd. Ma jedynie 90 cm szerokości.
Po około 2 godzinach zaczęliśmy wracać w stronę Głównego Dworca. Byliśmy umówieni na kolejną sztokholmską atrakcję. :)