Jak to się stało, że odgadłam cel wyprawy Zuli? Bardzo prosto. Wcale nie wydedukowałam celu podróży z podpowiedzi, które Zula tak pięknie opisała. Po prostu wysłałam Zulę tam, gdzie sama chciałabym pojechać... no i trafiłam.
Niestety życie miało inne plany wobec Małgosi i Malta musi poczekać.
Ale dziś w ten ponury deszczowy dzień spotkała mnie wspaniała niespodzianka. Przyjechała moja nagroda!!!! Jeszcze pachnąca Gruzją.
Cieszę się podwójnie. Ponieważ dostałam paczkę z prezentem, a to zawsze jest super. A poza tym dostałam to, co dziwiło mnie najbardziej podczas podróży Zuli do Gruzji. Sok w plastrach i sople - orzeszki zatopione w kisielu. Zula!!! DZIĘKUJĘ!!! Tak szalenie byłam ciekawa jak to smakuje. A tu proszę, taka niespodzianka. Sok wiśniowy?
Jak smakuje? Ciekawie... egzotycznie... sok jest pyszny a orzeszki trzeba żuć. Strasznie się umęczyłam gryząc sopelka :)
Nagrodę nadgryzłam, ale na razie odłożyłam na półkę. Razem z Pawłem dokończymy ją do słowackiego miodu pitnego, afrykańskich orzeszków i hiszpańskiej sangrii :)
A do tego wszystkie Zula dorzuciła mapę, czekoladę i list pełen ciepłych słów. Czyż to nie wspaniała nagroda?
Kochana Zulu życzymy Ci, aby Malta ponownie pojawiła się w zasięgu Twojej ręki i żebyś uraczyła nas kolejnymi wspaniałymi wpisami.
Pozdrawiamy cieplutko - Martyna i Paweł