Do Gdańska pojechaliśmy Polskim Busem, który ma niezwykle korzystne oferty. Do Gdańska zapłaciliśmy 30 zł, a powrót za 5 zł za osobę! W cenę był wliczony poczęstunek składający się z rogalika, herbaty, kawy i lodów oraz dostęp do internetu. Bajka :)
Mieliśmy dużo szczęścia, ponieważ pojechaliśmy tam jesienią, poza sezonem nie ma zbyt wielu turystów, a pogoda bardzo dopisywała. Chcieliśmy na weekend odbić się od szarej rzeczywistości, ale weekend to za mało na Gdańsk.
Moim zdaniem Gdańsk ma najpiękniejszą uliczkę na świecie. Urocza ulica Mariańska ze słynnymi przedprożami jest najcudniejsza wczesnym rankiem, kiedy jeszcze nie ma sprzedawców ani innych zwiedzających. Wygląda pięknie, skąpana w promieniach jesiennego wschodzącego słońca.
Codziennie spacerowaliśmy nad Motławą oraz ulicą Długą, wzdłuż której wznoszą się najpiękniejsze w Gdańsku kamienice, mamy tu również posąg Neptuna, ratusz oraz... Panienkę z Okienka, która wychyla się codziennie o 13.03 z okienka na szczycie Wielkiego Domu Ławy. Jest to ta sama Panienka którą opisała Jadwiga Łuszczewska w swojej książce, po tym jak odwiedziła Gdańsk i się w nim zakochała. W 1964 roku powieść zekranizowano. Nadal nie udało mi się kupić tej książki, chyba już jej nie wydają :(
Odwiedziliśmy Muzeum Bursztynów, które mieści się w dawnej Katowni, weszliśmy do Bazyliki Mariackiej i słuchaliśmy dźwięków carillonu. W Polsce działają tylko 2 carillony i obydwa znajdują się w Gdańsku.
W Gdańsku wchodziliśmy i zwiedzaliśmy co się dało. Nie na wszystko starczyło czasu. Ach.... Zapomniałabym. Gdańsk ma jeszcze jedną perełkę.... Manekina! Moją ulubioną naleśnikarnię. Manekin jest w niewielu miejscach w Polsce. Ja "zaliczyłam" już Manekiny w Toruniu i w Gdańsku. Wojciechowska zalicza szczyty, ja zaliczam Manekiny, też fajnie :)
Wybraliśmy się również statkiem na Westerplatte. W cenę wliczony był przewodnik, więc mogliśmy posłuchać o Gdańsku, słynnej Stoczni oraz o wybuchu II Wojny Światowej. Co ciekawe byliśmy jedynymi Polakami na statku, a zaznaczam że wszystkie miejsca były zajęte. Pozostali turyści to niemieccy emeryci. Dziwnie było słuchać o tym jak nasze narody dawniej walczyły ze sobą, a teraz siedzimy razem na jednym statku i udajemy się do miejsca, gdzie zaczęła się okrutna wojna. Swoją drogą, ciekawa byłam jak oni odbierają tę samą historię...
Innego dnia pojechaliśmy skm-ką do Sopotu, żeby pospacerować po molo. Koszt niewielki a przyjemność ogromna. Trójmiasto poza sezonem jest niezwykle uroczym miejscem.
Kiedy myślę o Gdańsku, widzę jesienny krajobraz: dumny Żuraw, Motława, przepiękne kamienice i Panienka z okienka, w uszach dźwięczą dzwoneczki carillonu, a cała podróż pachnie bursztynami. Jesienny Gdańsk poza sezonem, jest niezwykle magicznym miejscem.