Zaraz po śniadaniu ruszyliśmy podziwiać Katedrę św. Wita. Jest ogromna i naprawdę robi wrażenie. Bardzo zabawnie wyglądają wszyscy turyści, którzy próbują ją uchwycić w całości i w tym celu kładą się na ziemi na najdalszych zakątkach placu.
Na Hradczanach postanowiliśmy zjeść obiad. Całkiem miło wyglądająca knajpka reklamowała się 3-daniowym obiadem za ok. 25 zł. super :) Od razu dostaliśmy menu z potrawami. Byliśmy tak głodni, że w pośpiechu zamówiliśmy obiad i coś do picia. Nasz błąd, bo nie zorientowaliśmy się, że nigdzie nie ma cen napojów, które wyniosły nas tyle samo co obiad. Do tego doszła maleńka miseczka chipsów, które stoją na każdym stoliku za około 7 zł no i rachunek wyszedł jak malowany :)
Spacerowaliśmy dalej po uroczych Hradczanach, następnie wróciliśmy na Stare Miasto, gdzie podziwialiśmy spektakl na zegarze Orloj. Legenda mówi, że prażanie kazali oślepić zegarmistrza, który zrobił Orloja, aby nie zdradził mechanizmu działania zegara. Niby ciekawe, ale podobną historię słyszeliśmy o zegarze na Placu św. Marka w Wenecji :P
Odwiedzając kolejne miejsca, które polecał przewodnik (mój ulubiony - Hestia), trafiliśmy na Muzeum Erotyki. Hm.... Rozgorzała dyskusja.... wejść czy nie wejść. Ostatecznie przekonał nas opis w przewodniku mówiący o tym, że w muzeum znajdują się eksponaty sprzed kilkuset lat. Można by rzec, że muzeum ma dużą wartość historyczną, zwłaszcza że wiedzy tej nie można nabyć na zajęciach historii :P
Muzeum jest kilkupoziomowe, zaczyna się od najbardziej odległych dziejów aż po czasy współczesne. I rzeczywiście, na początku było ciekawie. Buty noszone przez greckie kurtyzany, piękne średniowieczne gorsety, dziwaczne piżamy i naprawdę ładnie wykonane pasy cnoty, o których wyglądzie nie miałam pojęcia. Duże nasz zdziwienie wywołał mały domek na 4 nóżkach z maleńkimi okienkami na wysokości oczu dorosłego człowieka, które można było otwierać i zamykać. W środku domek wyłożony był poduchami. Okazało się, że dawniej była to jedna z największych atrakcji wytwornych przyjęć. Otóż ten domek stał sobie na środku sali, a wewnątrz była naga kobieta. Goście podczas "imprezy" zaglądali przez okienka co ona tam robi, hehe :)
W muzeum w małej salce wyświetlany jest również pierwszy film pornograficzny, oczywiście niemy, nakręcony z rozkazu króla hiszpańskiego w 1920r. Raczej nikt tu na długo nie zagrzeje miejsca, najfajniejsze są komentarzy odwiedzających :)
Początkowo nawet nie żałowaliśmy, że tam weszliśmy, ale im bliżej współczesności tym było gorzej. W ostatniej sali na samej górze byliśmy może 2 sekundy. To było ponad nasze siły. Nasza współczesność jest raczej hm... niesmaczna :/
Ale pomysł na muzeum ciekawy :)