Poniedziałek cz. 1
Tak jak przewidziała Zula, pogoda trafiła nam się wyśmienita. Było bardzo mroźno, ale za to pięknie słonecznie. Pewnego poranka temperatura pokazał nam -13 stopni! W ciągu dnia podniosła się do -7, ale wiatr zrobił swoje i twarze nam zamarzały. Ale było pięknie!
Tymczasem wysiadamy z samolotu, Geoblog nalicza nam
27 kraj, opuszczamy lotnisko, wsiadamy w autobus 22, bilet kupujemy u kierowcy za 2 euro. Jedziemy do końca, wysiadamy na dworcu autobusowym, kręcimy się chwilę podziemiami, wychodzimy na powierzchnię, a naszym oczom ukazuje się piękny budynek z napisem Opera Hotel Spa. Bardzo fajny 4*hotel, kilka kroków do starówki, kilka do dworca, śniadania, jedno wejście do saun i basenu, a to wszystko za 580 zł/2os/3 noce. To będzie piękny wypoczynek!
Meldujemy się około 12.00 i ruszamy na spacer.
Zaczynamy od
Domu Bractwa Czarnogłowych, który uległ całkowitemu zniszczeniu w czasie II w.św., a jego odbudowa zakończyła się w 1999 r. Budynek był siedzibą bogatych, bezżennych kupców pochodzenia niemieckiego. W tamtym czasie Członkowie zgromadzenia brali aktywny udział w życiu miasta, organizowali bale, zabawy, przyjeżdżały tu ważne osobistości z całej Europy. To miejsce związane jest również z historią Polski. Podpisano tutaj Traktat Ryski (18.03.1921), kończący wojnę polsko-bolszewicką.
Kierujemy się w stronę
Katedry Ryskiej . Śmiem twierdzić, że to ulubione miejsce Pawła. Nie mam na myśli katedry, tylko plac tuż obok. Mamy tam karuzele, nietypowe posągi zwierząt oraz górkę… która świetnie nadaje się do zjeżdżania. A że sanek nie mieliśmy, to dalej poszliśmy z mokrymi spodniami…
A o samej katedrze – imponuje rozmiarami, a słynie z ogromnych organów, które liczą 6768 piszczałek. Na szczycie znajduje się kogut, ale niech Was to nie myli. Inne kościoły też mają koguta.
Przed katedra rozpościera się
Plac Katedralny. Powstał na potrzeby dyktatora Karlisa Ulmanis, który wymarzył sobie wygłaszać do przemówienia z balkonu budynku radia. Kostki brukowe na placu obrazują dawny przebieg ulic.
Stąd warto rzucić okiem na
Kościół Matki Boskiej Bolesnej , śliczny, błękitny Kościółek, ciekawie prezentuje się w wąskiej uliczce.
Dalej udajemy się w stronę
Kościołów św. Piotra i św. Jana. Kościół św. Piotra słynie z tarasu widokowego oraz melodii ludowej wygrywanej co 3 godzin (nie słyszeliśmy), a Kościół św. Jana z legendy o zamurowaniu żywcem dwóch mnichów. Miało to zapewnić wieczne trwanie Kościoła. Ponoć dniem i nocą z murów Kościoła dochodziły kazania. Aby odnaleźć maski upamiętniające tę legendę trzeba wysoko zadrzeć głowę.
Jeden z moich ulubionych pomników znajduje się pomiędzy tymi Kościołami, chodzi o bohaterów bajki Braci Grimm,
Muzykanci z Bremy, którzy swoimi groźnymi minami próbują przestraszyć zbójów. Nie przez przypadek wyglądają oni przez żelazną kurtynę. No jasne, że trzeba pogłaskać nosek na szczęście!