To były nasze ostatnie chwile na Liptowie. Tego dnia wstaliśmy już o 7.00 aby jeszcze się nacieszyć widokami.
Stojąc na niewielkim wzniesieniu za naszym hotelem mieliśmy wspaniały widok. Na południe od nas rozpościerała się Liptowska Mara, a za nią Niskie Taty – w tamtą stronę ruszyliśmy, aby zobaczyć Jaskinię. Z kolei na północ - Tatry Zachodnie z najwyższym szczytem Baraniec, do którego nie dotarliśmy, burza nas wygoniła. Na zachodzie góry Choczańskie, w tamtym rejonie spotkaliśmy misia, i wreszcie daleko na zachodzie majaczyły wspaniałe Tatry Wysokie z Krywaniem jako najwyższym szczytem.
Patrząc na tę zieloną okolicę wróciłam myślami do jednego z najbardziej popularnych bohaterów słowackich –
Janosika, który swój zbójecki żywot prowadził m.in. na tych ziemiach a swoje życie zakończył w pobliskim Liptowskim Mikulasie, jak na prawdziwego dowódcę zbójeckiej bandy – powieszono go za lewe żebro.
Janosik jest jak najbardziej postacią historyczną. Wiedzę na temat jego życia czerpie się z protokołów przesłuchania. Prawda historyczna znacznie odbiega od tego, do jakiej opowieści przywykliśmy. Ale jak to pisał Kazimierz Przerwa – Tetmajer
„Janosików było tylu, ile legend o nim”. Być może jest w tym sporo prawdy, być może legendy krążące na temat Janosika zbierają w sobie historie wielu zbójów, ponieważ w owym czasie było to niezwykle powszechne rzemiosło. Ale wróćmy do początku.
Ten prawdziwy Janosik urodził się w 1688 roku we wsi Terchowa, zatem akcja naszego Janosika z Markiem Perepeczko toczy się około 100 lat później. Juraj Janosik mając około 18 – 20 lat zaciągnął się do wojska kuruców, czyli powstańców przeciwko panowaniu Habsburgów. Po powrocie na krótko zajął się rodzinną gospodarką, aby w niedługim czasie wstąpić do armii cesarskiej. I to był decydujący okres w jego życiu. Do jego obowiązków należało pilnowanie więźniów. Pech chciał, że zaprzyjaźnił się ze zbójnikiem Tomaszem Uhorczikem, który ponoć namówił go do wstąpienia na zbójecką drogą, kusząc łatwym łupem. Prawdopodobnie to właśnie Janosik pomógł Uhorczikowi uciec z więzienia i wspólnie rozpoczęli zbójecki tryb życia. Kiedy kompan Janosika postanowił się ożenić i prowadzić spokojne życie bacy pod przybranym nazwiskiem, Janosik został szefem bandy. Zbójował niecałe 2 lata, co jest raczej długim okresem działalności, ponieważ w tamtym czasie duże siły zbierano, aby zwalczyć ten proceder. Proces harnasia odbył się w Liptowskim Mikulasie, gdzie zeznania złożył dobrowolnie oraz na torturach. O karze śmierci zaważyło podejrzenie kilku morderstw, m.in. zastrzelenie księdza, przy czym Janosik był obecny, jednak twierdził, że nie on strzelał. Wyrok wykonano prawdopodobnie 18 marca 1713 roku. I tak w okrutny sposób Juraj Janosik zakończył swoje krótkie 25 – letnie życie.
Największa zagadka Janosika kryje się w jego sławie. Janosik był zwykłym przestępcą, zbójnikiem, który trudnił się grabieżą, jednym z wielu. Czemu akurat on stał się sławny, czemu pamięć o nim przetrwała już ponad 300 lat? Czyżby to z powodu jego przystojnego wyglądu? A może dlatego, że pierścionki i biżuteria, którą zrabował, rozdawał dziewczętom z wioski?
Znalazłam ciekawe zdanie na temat, napisane przez Józefa Krzyżanowskiego: „toteż każde nieomal pasmo górskie (…), ma swego zbójnickiego bohatera, którego lud darzy sympatią, nadając mu cechy rycerskie i szlachetne…” Być może w tamtych trudnych czasach, kiedy królowała niesprawiedliwość i wyzysk, ludzie potrzebowali swojego bohatera, któremu zdarzyło się okradać bogatych… bo i kogo miałby niby okradać :P
Obecnie uważa się, że do naszych czasów przetrwały dwie osobiste rzeczy Janosika: ciupaga znajdująca się w Muzeum Narodowym w Bratysławie oraz czapka, którą można podziwiać w Liptowskim Muzeum w Ruzomberku.
Jeszcze w ramach ciekawostki wspomnę o jednej z legend związanej z naszą polską ziemią. Każdy kto skorzystał ze spływu Dunajcem w Pieninach mógł usłyszeć niesamowitą historię jak to w przewężeniu zwanym Zbójnickim Skokiem, Janosik przeskoczył Dunajec, zostawiając na skale odciski swoich kierpów… Ktoś widział? :)